Źle się dzieje w świecie zwierząt. Zamknięte ogrody zoologiczne nie zarabiają na biletach i zastanawiają się, za co kupią karmę. Ośrodki rehabilitacji gatunków chronionych nie mają na leki. Organizacje, które walczyły o prawa zwierząt, są na krawędzi bankructwa. Jakby tego było mało, minister rolnictwa chce je ubezwłasnowolnić, odbierając ustawowe prawo do interwencyjnego odbioru maltretowanych i zaniedbanych zwierząt.
Końcówki użytkowania
Kucyk Karino miał półtora roku, kiedy sąsiedzi zawiadomili fundację Pegasus, że jego właścicielka, 14-letnia dziewczynka, bije go łańcuchem po przednich nogach. Po to by dębował, czyli stawał na tylnych nogach, machając przednimi przed twarzą dziecka. Matka dziewczynki potwierdziła to i dodała, że ważąca prawie 50 kg nastolatka jeździ na nim, choć konik jest na to stanowczo za młody. Tłumaczyła, że próbowała córce przemówić do rozumu, bez efektu. I bez żadnych protestów oddała fundacji kuca, który na skutek metod wychowawczych córki zrobił się wściekle agresywny i atakował każdego, kto próbował się do niego zbliżyć. Jakim cudem córce udało się uniknąć ciosów kopyt, nie wiadomo. I tak Karino trafił do schroniska.
– Wymagał bardzo dużo pracy, ale w końcu udało się go trochę uspokoić – mówi Agata Geilke, wolontariuszka zarządzająca fundacją Pegasus. – Po wielu miesiącach już nie atakował każdego. Jednak do końca życia będzie nerwowy i nieufny. Zaprzyjaźnił się za to z innymi kucykami.
W końcu do niego uśmiechnął się los. Znaleźli się chętni na Karino i trzy inne kuce Tośka, Sunshine i Śnieżkę. Miały być ozdobą okazałej posesji. Do tego przyszli opiekunowie mieli swojego konia do jazdy i spore doświadczenie z końmi.
Potem właściciel wydzierżawił część terenu, razem ze stajnią kucyków, szkółce jeździeckiej.