Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

W uchyleniu

Jak ruszają galerie, hotele, przedszkola...

Przedszkole samorządowe w Rzeszowie. W każdym przypadku decyzje o otwarciu podejmowane są przez władze placówki na warunkach określonych w odrębnych regulacjach. Przedszkole samorządowe w Rzeszowie. W każdym przypadku decyzje o otwarciu podejmowane są przez władze placówki na warunkach określonych w odrębnych regulacjach. Dariusz Delmanowicz / PAP
Weszliśmy w drugi etap łagodzenia restrykcji związanych z epidemią koronawirusa. Można już pójść na zakupy do galerii handlowej, odwiedzić muzeum, zaprowadzić dziecko do przedszkola, pograć w piłkę na boisku lub spędzić weekend w hotelu za miastem. To, że można, nie znaczy jednak wcale, że tak rzeczywiście jest.
Atmosfera w galeriach handlowych raczej nieprzytulna...Beata Zawrzel/EAST NEWS Atmosfera w galeriach handlowych raczej nieprzytulna...

Ewa poczuła, jakby ktoś ją wypuścił z zamkniętej od dwóch miesięcy klatki. 43-latka, na co dzień zajmująca się domem, zostawiła dwójkę dzieci z mężem i pognała do najbliższej galerii handlowej. W sumie nie miała nic do kupienia – parę skarpetek, to wszystko. Ale nie chodziło wcale o to, żeby się obkupić. Liczyło się to, że wreszcie można.

Podobnie reagowało wielu Polaków, którzy masowo wyszli z domów – do sklepów, parków i na miejskie deptaki. Nieliczni zdecydowali się nawet na wyjazd. Joanna, która wybrała się do Płocka na pierwszy od wybuchu pandemii turystyczny weekend, opowiada: – Bulwary nad Wisłą pełne, kolejki po zapiekanki ogromne. Niby wszyscy ciągle chodzą karnie w maseczkach, ale często maseczki odsłaniają nos albo są wręcz opuszczone na brodę. Widać tęsknotę, żeby wróciła normalność.

Widoczny entuzjazm społeczeństwa oraz zapewnienia rządu, że to już odpowiedni czas na luzowanie restrykcji, wiele instytucji, samorządów oraz prywatnych właścicieli traktuje jednak z rezerwą. Zamiast o otwieraniu wolą więc mówić o powolnym i nieśmiałym uchylaniu drzwi.

Handel z przeszkodami

Spragniony zakupów człowiek może od zeszłego poniedziałku wreszcie pójść do przybytku innego niż sklep spożywczy. Pracownicy jednej ze znanych sieciówek, z siedzibą w centrum handlowym Promenada w Warszawie, z uśmiechem opowiadają o licznych klientach przymierzających ubrania na środku sprzedażowej hali – w sytuacji nieczynnych przebieralni ludzie radzili sobie, jak mogli.

Aneta, kasjerka ze sklepu z damską odzieżą, na co dzień studentka zaoczna pedagogiki, nie spodziewała się, że po wyczekiwanym powrocie już pierwszego dnia czekać ją będzie aż tyle pracy. Może dlatego, że z każdą klientką, oprócz tradycyjnego kasowania i wydawania reszty, a teraz również spsikiwania blatu płynem dezynfekcyjnym, wypada obecnie przynajmniej chwilę porozmawiać.

Polityka 20.2020 (3261) z dnia 12.05.2020; Społeczeństwo; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "W uchyleniu"
Reklama