PAWEŁ RESZKA: – Piszesz proroczo?
MARCIN WICHA: – Tak?
W twoim tekście z 2015 r. czytam, że teraz „nasza kolej poprzegrywać”. I się sprawdziło! Już szósty raz z rzędu.
Napisałem tak, bo dla higieny psychicznej lepiej zakładać najgorszy scenariusz. Wtedy nie będziesz się co rano budził z pytaniem „Już się skończyło?”.
Długo jeszcze?
Pojęcia nie mam, ale mój wujek, doświadczony więzień stanu wojennego, przyniósł z mamra powiedzenie: „Nie wyjdziemy stąd jutro”. I na to się zanosi.
Czyli że wszystko zgodnie z planem? Jarosław Kaczyński był w 2015 r. po siedmiu przegranych. Przypominał trochę śmiesznego dziadunia awanturującego się w tramwaju.
W życiu społecznym nie jest dobrze, kiedy doprowadza się drugą stronę do ostateczności. Lepiej, jeśli karta czasem się odwróci. Poziom frustracji bliźnich jest czasem tak wysoki, że jest to potrzebne. Chodzi o to, żeby gniew nie eksplodował zbyt gwałtownie. Na „śmiesznego dziadunia” głosował wtedy tłum ludzi.
Dlaczego?
Jeśli odłożymy na bok emocje, odrzucimy gniew, rozpacz, zawstydzenie rzeczami, które się teraz dzieją, i spojrzymy na to chłodno, to widać, że wokoło jest mnóstwo ludzi, którym ten sposób rządzenia odpowiada. A przynajmniej uważają, że zalety tych rządów górują nad wadami.
Można to tłumaczyć czystym socjalem? Płacą 500 plus i ludzie ich lubią.
Bardzo bym chciał, żeby wszystko dało się tak wytłumaczyć. Oznaczałoby to, że ludzie głosują zgodnie ze swoim interesem. PiS wygrywa, bo dokonał socjalnej korekty tego, co się wydarzyło podczas transformacji. To budujący obraz.
A tak nie jest?