Niby wciąż panuje opinia, wedle której chłopi są konserwatywni, nieskłonni do rewolucji i przeciwstawiania się władzy. A przecież od dziesięciu lat przynajmniej jednym z najczęściej przywoływanych bohaterów historycznych okazuje się Jakub Szela. Teraz „król chłopów” przypomniał się z powodu ostatniego werdyktu kapituły Nagrody Literackiej Nike, którą tym razem otrzymał Radek Rak za książkę „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”. Wcześniej był spektakl Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego „W imię Jakuba Sz.”, a jeszcze wcześniej punkowa płyta zespołu R.U.T.A. Macieja Szajkowskiego (nagrodzonego za to Paszportem POLITYKI) „Gore. Pieśni buntu i niedoli XVI–XX wieku”. Nawiązujące – jakżeby inaczej – do Jakuba Szeli. Za każdym razem Szela jawi się jako ktoś tajemniczy, mroczny i niebywale fascynujący. Pamięć o przywódcy rabacji galicyjskiej wraca też w artykułach prasowych i w naukowych dysertacjach (o trzech legendach Szeli czytaj w POLITYCE 40).
Choć za Szelą nie bez powodu ciągnie się stereotyp „rzeźnika szlachty”, jest on na tyle silną symbolicznie figurą, że niemal od początku III Rzeczpospolitej dopasowuje się do niego różne postaci sceny politycznej odwołujące się do historii i mitologii chłopskiego buntu. Oczywistym przykładem jest Andrzej Lepper, który już w 1992 r. zakłada Samoobronę i krótko potem organizuje marsze gwiaździste na Warszawę, protesty pod Sejmem z kosami postawionymi na sztorc, lokalne akcje wymierzone w „antychłopskich” burmistrzów (jednego wożono w taczce), a wreszcie spektakularne blokady dróg, po których o Samoobronie jest głośno w światowych mediach.