Na wszystkich zdjęciach z dzieciństwa Kamili Polińskiej widać wersalkę. W 30-metrowym mieszkanku, w którym żyli w piątkę, zawsze wchodziła w kadr. Wersalka, a na niej Arek – o 8 lat starszy brat.
Przeleżał tak całe swoje życie, przesuwany przez drobną, szczupłą mamę, gdy trzeba było go przewinąć, przebrać, obmyć. Ojciec topił smutki w alkoholu. Ale został w domu, choć 70 proc. ojców przewlekle chorych dzieci z tego pokolenia pakowało się w pierwszych latach życia potomka.
Brat
„Mama – pisze Kamila na Facebooku – dźwigała więc i jego.