Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Właśnie poszłam do kościoła. I z niego wystąpiłam

Każdy apostata dostaje ekskomunikę gratis. Każdy apostata dostaje ekskomunikę gratis. Achim Pock / Unsplash
Jak zostałam apostatką? Kościół dla mnie nie istniał i nie przyszło mi do głowy, że mogłabym z niego wystąpić. Wykonałam ten krok – to mój wkład w rewolucję kobiet i świeckie państwo.

Wystąpiłam z Kościoła. W chłodny sobotni poranek poszłam do „mojego” kościoła parafialnego – po raz pierwszy i ostatni. Po kilku minutach wybiegłam stamtąd w euforii – w ręku trzymałam kawałek papieru z adnotacją o akcie apostazji i okrągłą, krwistoczerwoną pieczęcią. Był na niej błogosławiony Ładysław z Gielniowa trzymający wysoko nad głową ogromny krzyż, ale ksiądz przystawił pieczęć w taki sposób, że Ładysław ułożył się poziomo, a masywny krzyż wyglądał jak narzędzie do walenia po głowach niewiernych. Było w tym coś zarazem strasznego i komicznego.

Nie jestem osobą, która kiedyś wierzyła, ale straciła wiarę, ani taką, która postanowiła chronić chrześcijaństwo w swoim sercu przed polskim Kościołem. Jestem ateistką, która lubi niektóre kulturowe przejawy religii, np. staroruskie ikony, Ewangelię św. Mateusza i kompletę w Tyńcu. Ale nie tak mnie wychowano.

Czytaj też: Półtora tysiąca apostazji w 2020 r.

Ochotnicza rezerwa Kościoła katolickiego

„Czy byłaś już w kościółku?” – pytał zawsze mój arcypolski dziadek, kiedy przychodził do nas na niedzielną herbatę i kompot wiśniowy. Niezależnie od tego, czy byłam w „kościółku”, czy nie, należało odpowiedzieć, że byłam – wiedziałam o tym bez niczyjej podpowiedzi.

Mój katolicyzm od samego początku był jednym wielkim kłamstwem. Rodzice nigdy nie wzięli ślubu kościelnego i nie chodzili do kościoła, a mnie ochrzcili późno (miałam prawie rok) – na żądanie dziadka. Potem zapisali mnie na religię, chociaż wcale nie musieli, bo w tamtych czasach katechizacja odbywała się w parafiach i nie było społecznej presji ani tym bardziej stygmatyzacji (ale był dziadek, ochotnicza rezerwa Kościoła katolickiego w naszym domu).

Reklama