Zbigniew Szpruta zachowuje się, jakby czekał na to, żeby móc opowiedzieć o pogrzebie swojej mamy. Pogrzebie, na którym go nie było. Nie było zresztą nikogo z rodziny. Ale nie uprzedzajmy faktów. Szpruta zaczyna opowieść od innego pogrzebu. Takiego, na którym był. I nawet wykonał taki gest, żeby wszyscy widzieli, że na nim był. Podszedł i położył rękę na trumnie. A wszystko to pięknie nagrał operator kamery. Tamten pogrzeb był mamy jego koleżanki z klasy. Jej też nie było na pogrzebie. Była na kwarantannie.