Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Martwy sezon

Jak się teraz chowa zmarłych

Branża pogrzebowa to najlepszy barometr społecznych nastrojów. Z powodu ograniczeń,  najbliżsi mogą uczestniczyć w pogrzebach przez kamerę internetową. Branża pogrzebowa to najlepszy barometr społecznych nastrojów. Z powodu ograniczeń, najbliżsi mogą uczestniczyć w pogrzebach przez kamerę internetową. Iza Kucharska
Nie ma worków na ciała, brakuje chłodni, co z trumnami – krzyczy branża pogrzebowa. Rodziny umierających krzyczą po cichu, o odrobinę godności, o chwilę zadumy, o niezmuszanie do kremacji.
Producenci chłodni dla branży pogrzebowej ciągle odbierają telefony od sztabów kryzysowych. Kiedy liczba zgonów zaczęła się podwajać, w niektórych miastach po prostu nie było gdzie kłaść zmarłych.Wojciech Grabowski/Forum Producenci chłodni dla branży pogrzebowej ciągle odbierają telefony od sztabów kryzysowych. Kiedy liczba zgonów zaczęła się podwajać, w niektórych miastach po prostu nie było gdzie kłaść zmarłych.

Zbigniew Szpruta zachowuje się, jakby czekał na to, żeby móc opowiedzieć o pogrzebie swojej mamy. Pogrzebie, na którym go nie było. Nie było zresztą nikogo z rodziny. Ale nie uprzedzajmy faktów. Szpruta zaczyna opowieść od innego pogrzebu. Takiego, na którym był. I nawet wykonał taki gest, żeby wszyscy widzieli, że na nim był. Podszedł i położył rękę na trumnie. A wszystko to pięknie nagrał operator kamery. Tamten pogrzeb był mamy jego koleżanki z klasy. Jej też nie było na pogrzebie. Była na kwarantannie. Dlatego była kamera. Szpruta mówi, że wie, ile znaczy każda obecność na takim pogrzebie. Ludzie bardzo chcą wierzyć, że to wszystko było po coś.

Opowieść Szpruty jest tak intymna, że momentami ściska za gardło. Najtrudniejszy jest ten moment, kiedy opowiada, jak wymoczył nogi mamy w soli wielickiej. O tym, jak obcinał jej paznokcie u nóg, a na koniec jeszcze pocałował każdą stopę i założył jej czyste, białe skarpety. To ważna opowieść, bo ten fragment napawa go jakimś optymizmem. Jest promykiem w tej ciemności.

Najpierw zachorował on. Covid dopadł go dokładnie w piątek, 9 października. Chwycił mocno. Od razu z wysoką gorączką. W nocy majaczył. Rano zbierał się w sobie. Pod opieką miał swoją 93-letnią mamę, więc pomimo pozytywnego wyniku i zaordynowanej kwarantanny o izolacji nie było mowy. Mieli tylko siebie. On nauczyciel polskiego. Ona 93-letnia matka. W poniedziałek gorączkowała już i ona. Tego dnia nie udało im się dodzwonić do lekarza z przychodni. Za to telefon odebrała zaprzyjaźniona lekarka z parafii. Dla Szpruty parafia to więcej niż wspólnota. Lekarka poradziła, co podawać. Nie musiała dodawać więcej. Razem przeszli już niejedną chorobę. We wtorek był ten dzień, kiedy zrobił mamie kąpiel z soli wielickiej. To, że była wielicka, podkreśla szczególnie.

Polityka 49.2020 (3290) z dnia 01.12.2020; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Martwy sezon"
Reklama