Ania nie wiedziała, że życie można zapisać w Excelu. Teraz nawet czas wolny podzielony ma na kolumny. Kurs online z marketingu internetowego, obejrzeć „Dom z papieru”, przeczytać książkę po angielsku, pomalować pokój, umyć okna – to zadania na teraz.
Razem z Natalią do domu rodzinnego wrócił jej brat. Z żoną i dzieckiem. Szwagierka od kilku miesięcy jest na macierzyńskim, szwagier pracuje zdalnie; wrócili, bo w pandemii nie mogli się utrzymać w dużym mieście. – W domu jest nas w sumie piątka, w tym małe dziecko. To nie działa dobrze na psychikę – mówi Natalia. – Szwagierka ciągle mi się w coś wpieprza. „Jest 12, a ty jeszcze nie wyszłaś z pokoju!”.
Maciek, od kiedy znowu jest w domu, nawet dziewczyny na noc nie może zaprosić. Musi rodzicom udowadniać, że ciągle jest ich małym Maćkiem, grzecznym chłopcem ze wzorowym zachowaniem na świadectwie. – Rodzice ciągle myślą, że kładę się spać o 22.00, nie piję alkoholu i nie uprawiam seksu.
Z powodu pandemii tysiące studentów wróciło do rodzinnych domów ze stancji, wynajmowanych pokojów, mieszkań, akademików. Z dnia na dzień musieli się przystosować z powrotem do życia, które lata temu porzucili. Część w akademikach została, część nadal wynajmuje mieszkania, wydając na czynsze ostatnie kieszonkowe. Bo pandemia zabrała też dorywcze prace w gastronomii, handlu i usługach.
Obiadki pod nos
Podobne, mniejsze i większe problemy dotyczą niemal każdego z 1,23 mln studentów (tylu było w Polsce w poprzednim roku akademickim). Trzy czwarte z nich studiuje na uczelniach publicznych. W ośmiu największych miastach akademickich i stanowią ponad 16 proc. ludności. Pół miliona co roku szuka lokalu na wynajem, niemal 100 tys.