Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Na KUL tylko nagie zdjęcia, żadnych błyskawic

Protest Strajku Kobiet w Lublinie przeciw zaostrzaniu prawa aborcyjnego Protest Strajku Kobiet w Lublinie przeciw zaostrzaniu prawa aborcyjnego Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Zaciera się pamięć o KUL jako uczelni względnie otwartej i pluralistycznej, na której mogli studiować Palikot, Szczuka czy Hartman. I słusznie się zaciera, bo wszystko się tam zmieniło.

KUL nie ma ostatnio lekko. I to na własne życzenie. Skierowanie do rzecznika dyscyplinarnego sprawy ks. prof. Alfreda Wierzbickiego w związku z danym przez niego poręczeniem za aktywistkę Margot poważnie nadwerężyło wizerunek najważniejszej katolickiej uczelni w Polsce. Kulowska proweniencja ministra Przemysława Czarnka również nie pomaga. Zaciera się już pamięć o KUL jako uniwersytecie względnie otwartym i pluralistycznym, na którym mogli studiować Palikot, Szczuka czy Hartman. I słusznie się zaciera, bo wszystko się już tam zmieniło. Gdy w 1989 r. rektorem został ks. prof. Stanisław Wielgus (jak się potem okazało, bardzo aktywny współpracownik komunistycznej bezpieki), uniwersytet obrał twardy, fundamentalistyczny kurs, z którego nie zamierza schodzić.

KUL indoktrynuje za państwowe pieniądze

Warto pamiętać o tym kontekście, odnosząc się do sporu o regulamin Wydziału Nauk Społecznych, który zabrania studentom używania w czasie zajęć zdalnych jakichkolwiek innych identyfikatorów niż własne zdjęcie. Chodzi rzecz jasna o to, aby wzorem innych uczelni studenci nie wyświetlali czerwonej błyskawicy Strajku Kobiet. Regulamin został oprotestowany przez Unię Europejskich Demokratów (pochodną od dawnej Unii Wolności), na co uczelnia zareagowała lakonicznym komunikatem, niedającym nadziei na zmianę decyzji.

Gdyby podobny przepis pojawił się na UJ lub UW, zapewne byłaby z tego awantura. Jednak w kontekście uczelni o jednoznacznym profilu ideologiczno-religijnym, gdzie na co dzień prowadzi się indoktrynację, a nieprawomyślne poglądy, owszem, podaje do wiadomości (w starannym wyborze i w należyty, upraszczająco-zniekształcający sposób), lecz tylko po to, aby poddać je miażdżącej krytyce ex cathedra, taki zakaz to po prostu nic nieznaczący drobiazg.

Reklama