Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Prezesowi wiersze się nie należą

Daniel Olbrychski o władzy, która powinna zostać rozliczona

Daniel Olbrychski Daniel Olbrychski Leszek Zych / Polityka
Rozmowa z Danielem Olbrychskim o zmarnowanej szansie na pojednanie, błędach powtarzanych od pokoleń i władzy, która powinna zostać rozliczona.
„Kaczyzm to naprawdę epizod. Ale na pewno nie jest to epizod zasługujący na potraktowanie go z pobłażliwością. On sam nie przeminie. I znów wracamy do wątku, który już się przewinął przez naszą rozmowę: zło jest nieśmiertelne, każde pokolenie musi brać swoje zło na własne barki”. Na fot. Strajk Kobiet, Warszawa 30 października 2020 r.Mateusz Włodarczyk/Forum „Kaczyzm to naprawdę epizod. Ale na pewno nie jest to epizod zasługujący na potraktowanie go z pobłażliwością. On sam nie przeminie. I znów wracamy do wątku, który już się przewinął przez naszą rozmowę: zło jest nieśmiertelne, każde pokolenie musi brać swoje zło na własne barki”. Na fot. Strajk Kobiet, Warszawa 30 października 2020 r.

MARTYNA BUNDA: – Oglądacie państwo telewizję?
DANIEL OLBRYCHSKI: – Publiczną? Nie można jej na pewno nazwać publiczną, bo to jest funkcyjna, partyjna, pisowska telewizja. Ale trzeba ją czasem włączyć, żeby widzieć i wiedzieć, że oni są już gorsi niż Urban.

Słuchając, że Unia Europejska chce odebraniem pieniędzy zmusić nas do legalnej eutanazji, targów dzieci i podobnych niemających żadnego związku z rzeczywistością bzdur, przypominam sobie czasy, kiedy nasz nieżyjący już wnuk Kubuś chodził na demonstracje przeciwko decyzjom ówczesnego ministra edukacji Romana Giertycha. Wtedy też buntowaliśmy się, odsądzaliśmy ministra od czci i wiary i popieraliśmy demonstracje młodzieży. Dzisiaj, mając za ministra edukacji Przemysława Czarnka, myślimy o tamtych czasach jako o świetnych. A sam Roman Giertych też przeszedł w swoich poglądach długą drogę…

Przed Romanem Giertychem, począwszy od lat 90., byli raczej specjaliści od edukacji.
Albo autorytety. Pamiętam lata, w których ministrem edukacji był prof. Henryk Samsonowicz, znawca średniowiecza, człowiek o ogromnej kulturze i inteligenckim etosie. I dzisiaj czuję się, jakbyśmy się do tego średniowiecza cofnęli.

Jestem pewien, że prof. Samsonowicz by się zgodził, że od paru lat włada Polską niepodzielnie najbardziej złowroga postać, jaką mieliśmy w historii. Fakt, że ministrem edukacji został człowiek, który nienawidzi inteligentów, a ministrem kultury – człowiek, który ma w pogardzie kulturę, jest prostą pochodną faktu, że rządzi nami osoba nienawidząca wszystkich i wszystkiego. I która – wyraźnie to widać – pogardza nawet tymi postaciami, które nam dała za ministrów.

A pomyśleć, że udało mu się sięgnąć po władzę takim prostym trickiem.

Polityka 52.2020 (3293) z dnia 20.12.2020; Społeczeństwo; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Prezesowi wiersze się nie należą"
Reklama