Kiedy Patrycja Waszczuk po raz kilkunasty wstała od szachownicy i wyszła do toalety, Kasia nie wytrzymała. Pobiegła za nią i złapała z telefonem w ręku. Polski Związek Szachowy powołał komisję, która stwierdziła, że Waszczuk, by osiągać takie wyniki, musiała stosować tzw. elektroniczny doping. Ukarał młodą zawodniczkę dwuletnią dyskwalifikacją. Korzystanie z telefonu jest podczas zawodów szachowych niedozwolone, bo w smartfonie można mieć program z precyzyjnym algorytmem, który z szybkością błyskawicy przewiduje dziesiątki rozwiązań i podpowiada najlepsze.