Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy, konsekwentnie zmierza kursem obranym przed laty. Azymut, jak zawsze, określa jego szef i przyjaciel Zbigniew Ziobro. Credo: jeńców nie bierzemy!
Podpisy pod delegacjami prokuratorów do odległych jednostek składał pewną ręką, chociaż jego parafki powodowały, że z dnia na dzień ludzie mieli być wyrywani ze swoich środowisk i rzucani kilkaset kilometrów dalej. Nie było dyskusji. Padł rozkaz – wykonać!
Znajomi Święczkowskiego z dawnych czasów, kiedy zaczynał prokuratorską karierę najpierw w Tychach, potem w Sosnowcu, mówią, że zawsze był bezwzględny. I pamiętliwy. – Każdy, kto nadepnął mu na odcisk, musiał się mieć na baczności, bo Bogdan nie wybaczał – twierdzi jeden z jego dawnych współpracowników.
Polityka
10.2021
(3302) z dnia 02.03.2021;
Społeczeństwo;
s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Godzilla kontra prokuratorzy"