O północy uruchomiono internetowy formularz Narodowego Spisu Powszechnego (spis.gov.pl), a w nim znalazło się kilkadziesiąt pytań o nasze dane osobowe, adres i miejsce zamieszkania czy relacje rodzinne i związki, także te niesformalizowane. Liczba pytań, na które różne osoby będą udzielały odpowiedzi, nie będzie taka sama – formularz do samospisu zaprojektowany został w taki sposób, aby przejście do kolejnego pytania zależało od odpowiedzi udzielonej na pytanie poprzednie.
Punktem odniesienia do pytań jest stan na godz. 00:00 w środę 31 marca – w demografii nazywany „momentem krytycznym” spisu.
Zbiorowa fotografia Polaków
W przeciwieństwie do poprzedniego spisu w tym roku Główny Urząd Statystyczny nie zapyta o dzietność i plany prokreacyjne ani o to, jak dojeżdżamy do pracy. W formularzu znajdują się za to pytania o to, z kim mieszkamy i jaki tytuł prawny mamy do zajmowanego mieszkania. Będziemy musieli też podać, ile osób z nami mieszka, w którym roku została wybudowana nasza nieruchomość, jaką ma powierzchnię oraz ile liczy pokoi. Trzeba też uściślić, w jaki sposób mieszkanie jest ogrzewane, czy wykorzystywane są przy tym źródła energii odnawialnej, w jakim budynku się znajduje, kiedy oddanym do użytku i jakie media są do niego doprowadzone.
Poza tym będziemy mogli – nie musieli, bo zawsze do wyboru pozostaje możliwość „nie chcę odpowiadać na to pytanie” – określić swoje wyznanie. Dlaczego ma to szczególne znaczenie? Od lat mówi się, że 96 proc. Polaków i Polek to katolicy i katoliczki (dane ze spisu w 2011 r.). Trudno uwierzyć, że tak jest naprawdę, skoro tylko 27 proc.