Jako autor wydanej niedawno książki „Śladami Szeli, czyli diabły polskie” pod szyldem Ludowa Historia Polski poczułem się przez prof. Janusza A. Majcherka wywołany z szeregu. Zdaniem autora nad Wisłą krzewi się nowa (choć nie nowa) moda – chłopomaństwo. Oto pojawili się naukowcy i publicyści, którzy poświęcają swój czas na pisanie historii Polski z perspektywy klepiska kurnej chaty. Sukces książki profesora Adama Leszczyńskiego „Ludowa historia Polski” był dla wielu wielkim zaskoczeniem, dla niektórych – niemiłym, od razu trzeba dodać.
Jeżeli prof. Majcherek tekstem nawiązuje głównie do publikacji prof. Leszczyńskiego, to musieliśmy jednak czytać z panem profesorem dwa inne wydania tej książki. We wstępie do niej wyraźnie jest podkreślone, że celem autora nie jest idealizowanie polskiego ludu. Leszczyński do ostatnich stronic konsekwentnie wypełnia obietnicę i chłopstwa nie idealizuje. Dostrzega jego ciemnotę, okrucieństwo, antysemityzm, lecz jednocześnie uczciwie wskazuje, że stali za tym „więksi szatani”.
Pokolenia deptania
Prof. Majcherek przyznaje, że na tle innych krajów europejskich Rzeczpospolita istotnie była państwem wyjątkowym, jeśli chodzi o stosunki feudalne i poddaństwo chłopów. Były one i bardziej opresyjne, i trwały znacznie dłużej – i tego nie można przemilczać. Zauważa również, że inni autorzy poruszający temat polskiej wsi snują paralele między sytuacją ludności zniewolonej w europejskich koloniach a poddaństwem chłopów w Polsce. Od razu jednak zaznacza, że wieki ekspansji i niewolnictwa nie mogą tłumaczyć dzisiejszych ekstremizmów, które rodzą się w postkolonialnym świecie, i od razu dodaje, że „Podobnie jest z feudalnym wyzyskiem oraz poddaństwem osobistym, które trwały na polskich ziemiach długo i były paskudne, ale jednak znikły sto kilkadziesiąt lat i wiele pokoleń temu”.