Społeczeństwo

„Prawem wuja”. Dlaczego Krystyna Pawłowicz to robi?

Krystyna Pawłowicz Krystyna Pawłowicz Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Krystyna Pawłowicz podała adres placówki, w której uczy się transpłciowa dziesięciolatka. Tylko dlatego, że Rada Pedagogiczna zgodziła się, by cała szkoła zwracała się do dziecka jego żeńskim imieniem.

O co chodzi Krystynie Pawłowicz? Profesor prawa, niegdysiejsza posłanka, a dziś sędzia Trybunału Konstytucyjnego, dawno temu była zagorzałą opozycjonistką, współuczestniczką działań Komitetu Helsińskiego w Polsce. Tymczasem dzisiejsza Fundacja Helsińska, która zawiązała się właśnie na kanwie tamtych procesów, wydaje się jednym z jej najgorszych wrogów. Podobnie jak wszystkie społeczne zmiany, które zachodzą dzięki poważnemu traktowaniu praw człowieka.

„Wujowie” z PiS przywrócą normalność

Tymczasem profesor sędzia Pawłowicz uskutecznia coś, co nazwać by należało raczej „prawem wuja” – przywilej często podpitego starszego mężczyzny do prześladowania wszystkich przejawów odmienności i naruszania granic wrażliwych młodych ludzi. Rola takiego wuja w patriarchacie jest nieoceniona, to on uczył zbyt śmiałe dziewczynki i niedopasowanych młodzieńców, że zawsze są na linii strzału. A reakcje społeczności, która najczęściej brała stronę „wuja”, pozbawiały prześladowane dziecko nadziei na zmianę. Kto z Was nigdy tego nie przeżył albo nie widział u cioci na imieninach, niech zostawi komentarz i uzna się za szczęśliwca.

We wtorek Pawłowicz na Twitterze „ujawniła” nazwisko dyrektorki szkoły i adres placówki, w której uczy się transpłciowa dziesięciolatka. Dyrektorka szkoły przyjęła argumenty rodziców i przekonała Radę Pedagogiczną, by cała szkoła zwracała się do dziecka jego żeńskim imieniem. Komuś to się musiało nie spodobać, ale przecież nie będzie sam się wychylać – przecież może donieść o sprawie do „Wuja” Pawłowicz, która zajmie się problemem i przywróci w szkole „normalność”.

  • Krystyna Pawłowicz
  • LGBT
  • Przemysław Czarnek
  • transfobia
  • Reklama