Kostrzyn. Grupka wiernych klęczy przed zaimprowizowanym w plenerze ołtarzem. Egzorcyzmują miejsce, w którym odbył się Pol’and’Rock Festival, na którym młodzież była „podkręcana erotycznie” i śpiewano piosenki, w których tekstach ukryte były modlitwy do szatana. Miasto zostało zainfekowane złym duchem i trzeba to odczynić. Ochronę przed demonami, które lubią się mścić, ma zapewnić wiernym ksiądz. Leciwy kapłan potwierdza znad ołtarza, że szatan atakuje i prowokuje dzieci już od przedszkola: „Chce włączyć w diabelski program całą Polskę, całą społeczność międzynarodową, łącznie z kosmosem”. Dlaczego z kosmosem? Bo „samoloty, latając w przestrzeni kosmicznej, meteoryty, latając na Księżyc i inne planety, niosą szkodliwe działanie związane z zanieczyszczeniem materiałami w formie elektroniki. Kiedy znajdujemy się w pobliżu transformatorów, to negatywnie wpływa na myślenie człowieka” – przestrzega ksiądz.
Folklor? I tak, i nie. Aż chciałoby się spytać, czy te egzorcyzmy nie odbywały się w pobliżu jakiegoś transformatora. Ale magiczno-zabobonna szara strefa w polskim Kościele to nie jest margines. A według ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego covid jeszcze ten religijny analfabetyzm pogłębił.
Płytka wiara
Co prawda, po negocjacjach, episkopat zgodził się wesprzeć akcję proszczepionkową, ale Kościół w tej kwestii nie mówi jednym głosem. Po wybuchu pandemii pojawiły się wypowiedzi prominentnych duchownych, którzy interpretowali covid w kategoriach kary Bożej. „Myślę, że w tym wypadku mamy do czynienia z tym, co potwierdza wiele znaków z nieba. Maryja nieustannie przestrzega przed karą jako konsekwencją grzechów” – przekonywał ks. prof. Robert Skrzypczak. A wykładowca KUL ks. prof. Tadeusz Guz namawiał wiernych, by nie przejmowali się obostrzeniami podczas nabożeństw, bo konsekrowane dłonie kapłana nie mogą zarażać.