W Tokio zaczynają się lada dzień najbardziej niechciane i bezbarwne igrzyska olimpijskie w historii. Pozbawione kibiców, przyprawione dreszczem niepewności z powodu pandemicznego stanu nadzwyczajnego.
Przyznaniu Tokio prawa organizacji igrzysk olimpijskich towarzyszył zwyczajny w takiej sytuacji wybuch euforii gospodarzy. Tłum zgromadzony w pobliżu wybudowanego na poprzednie tokijskie igrzyska w 1964 r. stadionu Komazawa wiwatował, zaś politycy ściskali sobie dłonie, prześcigali się w zapewnieniach o zorganizowaniu najlepszych igrzysk w historii, liczyli turystów (spodziewano się ich co najmniej 8,5 mln) oraz przyszłe olimpijskie zyski, wyrażone nowymi miejscami pracy i gospodarczym boomem.
Polityka
30.2021
(3322) z dnia 20.07.2021;
Sport;
s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Przygaszone igrzyska"