Wolność w domku
Pora dla kamperów. Wozy Drzymały w wersji ulepszonej ruszyły w Polskę
Na Klifie Chłapowskim koło Władysławowa, na 4-gwiazdkowym kempingu, z którego rozciąga się zjawiskowy widok na morze, pan Jacek (wiek średni, własna firma) siedzi przed kamperem i zaciera ręce, że kupił go jeszcze przed pandemią. Swój pojazd odebrał w 2019 r. Wtedy takie kosztowały ok. 300 tys. zł, a dziś, szacuje, zapłaciłby o 30 proc. więcej. I ile by się naczekał. Bo producenci nie nadążają z realizacją zamówień.
Pan Jacek wcześniej jeździł mniejszym samochodem, głównie na festiwale muzyczne ze znajomymi. Teraz chodziło o życie rodzinne. Jego praca wymaga bezpośrednich kontaktów z klientami. Trudno zaplanować czas wolny. A mając kamper, nie muszą planować, rezerwować noclegów. – To jest swoboda – konstatuje. – Możemy wyjechać znienacka, nawet w środku tygodnia. Nie trzeba się nawet pakować, bo mamy tu stały standardowy zestaw.
Syn potwierdza: kiedyś jeździł z tatą tylko w wakacje, a teraz w różnych porach roku, w różne miejsca, czasem niedaleko, na krótko, ale razem.
Śladem Niemca
Kamper to mobilny domek. Ten pana Jacka teoretycznie jest 5-osobowy, ale w 4 osoby podróżuje się komfortowo. W Chłapowie są we trójkę – pełen luz. Ogrzewanie gazowe, zbiornik na czystą wodę mieści 120 l, na szarą (od mycia naczyń i kąpieli) – 80 l, do grzania wody – bojler. Na dachu mają panele słoneczne. Lodówka pracuje w trzech trybach. Ze trzy dni da się przetrwać bez dostępu do prądu, czyli korzystania z kempingu, gdzie zaopatrują się w czystą wodę, pozbywają szarej oraz fekaliów z chemicznych kaset.
Boom w firmach handlujących kamperami i przyczepami kempingowymi zaczął się w kwietniu 2020 r., kiedy cały kraj niemal zamarł. Największy diler, Grupa Cargo, już w I kwartale 2020 r. sprzedał tyle, co przez cały 2019 r.