Polski łącznik
Ordo Iuris i jego powiązania z kremlowską oligarchią
Po ogłoszeniu stanu wyjątkowego Ordo Iuris, znane z walki z prawami kobiet i osób LGBT, po raz kolejny uderzyło w wojenne tony. „Gdy dochodzi do obcej interwencji, obowiązkiem każdego Polaka jest stanąć wiernie w obronie nienaruszalności granic Rzeczypospolitej” – napisał szef fundacji Jerzy Kwaśniewski w liście do sympatyków, tłumacząc, że chodzi o Białoruś, która „z pełną premedytacją wywołała pierwszy konflikt graniczny we współczesnej historii Polski”. Ale nie tylko. Winna jest także „skrajna lewica”, która „wpisuje się w zaplanowany przez Mińsk spektakl konfliktów wewnętrznych w naszym kraju”, m.in. niszcząc ogrodzenie ustawione przez służby na polsko-białoruskiej granicy. Na tych Ordo nasyła prokuraturę, by „wszyscy, którzy z naruszeniem prawa wspierają białoruski »szantaż migracyjny« ponieśli konsekwencje”.
W obronie ojczyzny Ordo Iuris ruszyło z budową „tarczy prawnej”, która „będzie chronić nasz kraj przed próbą wykorzystania prawa międzynarodowego, by narzucić Polsce nielegalną migrację”. Na razie to dwie ekspertyzy prawne, w których OI dowodzi m.in., że „Polska nie ma obowiązku przyjmowania na swoje terytorium ludzi próbujących nielegalnie przekroczyć jej granice” oraz formułowana w tym samym duchu interwencja w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Dotyczy sprawy wytoczonej przez polskich prawników, reprezentujących uchodźców z Usnarza Górnego, którzy domagają się objęcia ich ochroną międzynarodową. „Wykażemy przed ETPCz, że nasz kraj nie tylko nie ma obowiązku przyjmowania migrantów z terenu Białorusi, ale wręcz nie powinien tworzyć negatywnego precedensu w tym zakresie” – zapowiada Kwaśniewski.
W rozmowie z POLITYKĄ zaś zapewnia, że Ordo Iuris nie ma nic przeciwko migrantom, którzy uciekając przed zagrożeniami, szukają w Polsce schronienia „zgodnie z normami konwencji genewskiej dotyczącej uchodźców”.