Ordo Iuris rekrutuje pracowników do swojej uczelni, a prezes instytutu mec. Jerzy Kwaśniewski apeluje do zwolenników o wsparcie finansowe. Organizacja znalazła się u progu poważnego kryzysu.
Prawo mówi wyraźnie: płód nie ma żadnych praw, a sędzia mimo wszystko pozwala, żeby Ordo Iuris reprezentowało prawa płodu – mówi Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu, oskarżona o pomoc w aborcji.
Państwo cieknie. Setki milionów złotych płyną do zaprzyjaźnionych z władzą tzw. jednostek pozabudżetowych. Poza kontrolą. Tworzy się sieć powoływanych ad hoc instytucji, w których posady dostają ludzie powiązani z rządzącą prawicą.
W czwartek sąd zdecydował o ponownym przesłuchaniu świadków, jednak część z nich po prostu się nie stawiła – w tym sprawca całego zamieszania, który powiadomił organy ścigania o zajściu.
Byłby z tego najwyżej scenariusz dla teatrzyku, gdyby nie chodziło o ludzi. Żywych, mających imiona, nazwiska, historie i uczucia, którzy uciekli przed wojną, by w Polsce obrywać rykoszetem.
Pierwszy tak głośny proces o udzielenie pomocy w aborcji to jednocześnie historia o wszystkich patologiach dotykających Polskę. Otwierające posiedzenie sądu za nami, kolejne – 16 lipca.
Romanse pań i panów z Ordo Iuris pozostawałyby ich prywatną sprawą, gdyby równocześnie nie próbowali forsować w państwowym systemie prawnym zasad z najwyższej, ich zdaniem, moralnej półki.
Na liście przygotowanej przez małopolską kurator oświaty znalazły się zapewne wszystkie organizacje społeczne pracujące na rzecz dzieci i młodzieży, a mające na uwadze prawa człowieka oraz kwestie równości i niedyskryminowania.
Wygląda na to, że PiS gra pandemią m.in. po to, aby przerzucić odpowiedzialność na użytkowników wolności, czyli na nas wszystkich. Pozorne restrykcje sanitarne są narzędziem mającym na celu wprowadzenie autorytaryzmu.
Projekt niby brzmi niegroźnie i zdawkowo. Ale to jest Polska. Tu ciąża nie jest tematem neutralnym. Fundamentaliści od lat forsują kolejne narzędzia prawne, które mają zmusić Polki do reprodukcji. Dlatego trzeba dmuchać na zimne i uważnie patrzeć rządzącym na ręce.