JOANNA CIEŚLA: – Podobno nie uchybił pan godności zawodu nauczyciela, nazywając olsztyńskiego sędziego Macieja Nawackiego „pachołkiem władzy”? Rzecznik dyscyplinarny przy wojewodzie mazowieckim umorzył postępowanie dotyczące wpisu na Twitterze, w którym użył pan tego określenia.
MARCIN KONRAD JAROSZEWSKI: – Postępowanie faktycznie zostało umorzone. Osobiście żałuję, że w emocjach użyłem tak pogardliwego sformułowania, jednak wciąż uważam, że sędzia Nawacki jest zależny od władzy i że szykanuje podległych sobie sędziów. Przypomnę, że chodzi o prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie, który wbrew prawu nie przywraca do orzekania swojego podwładnego Pawła Juszczyszyna. Sędzia Juszczyszyn podpadł władzy, żądając przedstawienia list poparcia kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Uważam, że jednym z naszych, nauczycieli, najważniejszych zadań jest uwrażliwianie młodzieży na podobne nadużycia, pokazywanie, że na patologie – szczególnie w wykonaniu rządzących – nie wolno się godzić. A nic nie uczy lepiej niż własny przykład.
Jak to pańskie zaangażowanie jest odbierane u pana w szkole w pokoju nauczycielskim?
W czerwcu, gdy ujawniłem informację o wszczęciu postępowania przez rzecznika, dostałem dużo wsparcia, także od naszych nauczycieli. Choć przyznam, że szczególnie poruszyły mnie właśnie reakcje uczniów, którzy się przejęli, obawiali się, czy ta sytuacja nie skończy się jakimiś poważnymi konsekwencjami. Po umorzeniu nie było już czasu na rozmowy w szkole na ten temat. Informacja przyszła pod koniec sierpnia, gdy zaczyna się ogrom pracy związanej z przygotowaniem do rozpoczęcia roku, zaraz potem ruszyła nauka. Wszystkich zajmowało to, a nie moje postępowanie przed rzecznikiem.
Trudny był tegoroczny start?