Był czas, że w Warszawie nikt nie pytał: gdzie chodzisz na jogę? Wiadomo było, że do Bubicza. Wraz z jego śmiercią na covid skończyła się pewna epoka.
Pionier, legenda, generał asan, boży szaleniec, nauczyciel nauczycieli, których wychował zastęp – tak wspominają go dawni uczniowie. – Dzięki niemu joga do Polski nie przyszła z Zachodu jako moda, ale prosto ze źródła, od hinduskich mistrzów – mówi Robert Zydel, dyrektor Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
Katolickie początki
Pierwszy raz Sławomir Bubicz zetknął się z jogą, gdy jako młody chłopak w latach 70. uczestniczył w działaniach Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego.
Polityka
50.2021
(3342) z dnia 07.12.2021;
Społeczeństwo;
s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Pan od jogi"