Chyba wszyscy lubią Piotra Kraśkę. Niegdyś związany z TVP, od lat znany jako dziennikarz polityczny TVN, ujmuje swoim wyglądem, głosem i sposobem bycia. Zawsze świetnie przygotowany, zadający mądre pytania i mądrze komentujący wydarzenia. Ciepły, niemal serdeczny w relacjach z gośćmi swoich programów oraz widzami. Kraśko ma w sobie coś takiego, że zapomina się o dystansie, jaki dzieli postacie „w okienku” od nas, siedzących w pokojach przed telewizorami. Rzec by można: dziennikarz idealny.
Kraśko narażał i siebie, i swojego pracodawcę
I właśnie dlatego tak nam jakoś nieswojo i niemiło, że akurat na niego dziś padło. Oto Kraśko okazuje się piratem drogowym, który dwukrotnie już (w roku 2009 i 2014) stracił prawo jazdy z powodu przekroczenia limitów punktów karnych. Za drugim razem nie chciało już mu się jednak zdawać egzaminu, skutkiem czego przez minionych sześć lat jeździł bez prawa jazdy. Wydało się to przypadkiem, podczas kontroli policyjnej, w sam raz na tegoroczny prima aprilis. Właśnie skazano go z tego powodu (prawomocnie) na karę grzywny w wysokości 7,5 tys. zł i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez rok (prawo jazdy w końcu w tym roku jednak zrobił). Sprawę ujawnił „Super Express”. Jak się dowiadujemy przy okazji, Piotr Kraśko jest wielkim miłośnikiem szybkich sportowych samochodów, z natury rzeczy niesłużących do spokojnej, zgodnej z przepisami jazdy.
No i mamy drugiego Kraśkę – bon vivanta, aroganta, beztrosko łamiącego prawo, bo wystarczająco majętnego, żeby zapłacić wszelkie kary. Jednakże kariery nie da się uratować pieniędzmi.