Społeczeństwo

Święta osób LGBT+. „Trzeba po prostu przetrwać ten czas”

Wigilia dla samotnych Wigilia dla samotnych Claudio Schwarz / Unsplash
W Wigilię u geja zjawia się ksiądz, który przekonuje go do terapii konwersyjnej. Lesbijkę z małej miejscowości gwałci przyjaciel rodziny, chcąc ją „naprawić”. Niemożliwe? Takie są wciąż realia życia osób LGBT+ w Polsce.

Oni i one się po prostu boją wracać na święta – wyjaśnia Grzegorz Miecznikowski, aktywista i dziennikarz, który od sześciu lat organizuje w Warszawie Wigilię dla członków społeczności LGBT+.

Święta LGBT+, czyli Mariah Carey i Marvel

Czego? – Tego, że nie zostaną zaakceptowani. Nie wszyscy pochodzimy z „dużych ośrodków”. Osoba LGBT+ może urodzić się na wsi, w której słyszy się o nas z ambony albo z TVP. A to duże ryzyko – wyjaśnia Miecznikowski. – Przypomnę, że dwa lata temu na Podkarpaciu rzucano w Marsz Równości kamieniami, a ulice „dezynfekowano” z „zarazy” LGBT+. Jakiś czas temu przyjechał do mnie człowiek, którego rodzice wyrzucili z domu, gdy o jego orientacji dowiedziała się szkoła. Ktoś go wyczaił na Planet Romeo [serwis randkowy dla gejów – dop. red.] i rozwiesił po całej wsi ogłoszenia, że chłopak roznosi HIV.

– Przychodzą też osoby, które przeżyły traumy. Trzy lata z rzędu gościłem dziewczynę, która w domu rodzinnym padła podczas świąt ofiarą „gwałtu naprawczego”.

Reklama