Beata stara się mówić spokojnie, z trudem panuje nad nerwami, aż w końcu wybucha płaczem. Ma córkę w wieku Wiktorii. – Chyba już zawsze będę mieć ją przed oczami – mówi Polka mieszkająca w Holandii od 10 lat, pracująca w agencji pracy tymczasowej Danuta Get Work.
Od znalezienia ciał Wiktorii i Konrada na facebookowych profilach: Polacy w Holandii, Polacy w Lelystad, Polacy w Kampen, Polacy w Dronten, przeczytała o sobie dużo złych rzeczy. Że to ona stoi za śmiercią tych młodych, że na pewno ta śmierć związana jest z handlem organami, a jeśli nie z tym handlem, to pewnie z mafią i narkotykami. – A ja tylko administruję domkami, w których mieszkają Polacy przyjeżdżający tu do pracy. I 8 stycznia odebrałam telefon od Wiktorii, bo nie mieli się gdzie podziać z Konradem, czy mogą zamieszkać w jednym z nich – Beata z trudem przyznaje, że od śmierci tych dwojga boi się o siebie i o córkę. Bo ludzie, jak czegoś nie wiedzą, to zmyślą, a jak zmyślają, to zawsze spiski.
„Moje kochanie, wypiękniałaś” – napisał Konrad na profilu Wiktorii na Facebooku dwa miesiące temu, dodając ikonki: serduszka, misiaczka, usta, pierścionek. Wiktoria odpowiedziała mu serduszkami. Zaręczyli się we wrześniu zeszłego roku, w Zakopanem, ale świat poinformowali o tym 2 listopada przez tego samego Facebooka. Dzień wcześniej Wiktoria wrzuciła zdjęcie z Zakopanego. Stoją w słońcu, uśmiechnięci, z ośnieżonymi szczytami Tatr za plecami.
Od 7 lutego pod tym wpisem przybyły 154 komentarze. Kondolencje, wyrazy współczucia, zdjęcia zniczy, kwiatów. Wpisy krótkie. I długie, pełne emocji.
„Drodzy rodzice. Nie zostawiajcie tej sprawy od tak. Nikt nie umiera od powietrza, tam coś musiało się stać strasznego”.
„Moim zdaniem jeżeli młodzi nie mieli nic wyciętego to zostali otruci lub po prostu zabici.