Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Na ratunek zwierzętom

Na ratunek ukraińskim zwierzętom

Ministerstwo Rolnictwa złagodziło wprawdzie przepisy wjazdowe dla zwierząt towarzyszących. Ale to dotyczy zwierząt z właścicielami. Ministerstwo Rolnictwa złagodziło wprawdzie przepisy wjazdowe dla zwierząt towarzyszących. Ale to dotyczy zwierząt z właścicielami. UAnimals / Twitter
Ofiarami wojny na Ukrainie stały się też zwierzęta domowe. Mnóstwo ludzi, czasem z narażeniem życia, podjęło się ich ratowania. Jednak skala problemu przerasta najodporniejszych i prowadzi do niepokojących zjawisk.
Sklepy i lecznice weterynaryjne zamknięte, a kończą się karma i leki.Mykhaylo Palinchak/SOPA Images/LightRocket/Getty Images Sklepy i lecznice weterynaryjne zamknięte, a kończą się karma i leki.

Anastasiia Yalanskaja miała 26 lat. Zginęła wraz z dwoma wolontariuszami, gdy wracała ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w Buchach pod Kijowem. Zawieźli im karmę. Kilka godzin przed śmiercią relacjonowała to na Instagramie. Potem nie było już z nią kontaktu i ojciec jednego z wolontariuszy zaczął ich szukać. Znalazł samochód podziurawiony kulami. Uszkodzenia wskazują, że Rosjanie strzelali z bliskiej odległości. Anastasiia została w Kijowie, żeby pomagać ludziom i zwierzętom. Poprzedniego dnia dotarła do przedszkola w Browarach. Dostarczała regularnie jedzenie do jednego z kijowskich szpitali.

Odcięci od świata

Kiedy bombardowali Irpień, Julia Mołokowa, właścicielka ośrodka jeździeckiego, przeprowadziła swoich pięć pięknych koni przez most, za miasto, aż pod Las Buchański i tam wypuściła. „W ten sposób mają szansę na przetrwanie. Możecie rzucać we mnie kamieniami, ale nie znalazłam innego wyjścia” – napisała na portalu społecznościowym. Nie było możliwości ewakuacji koni, skończyła się pasza, za to zaczynało bombardowanie. Julia jest już w Polsce.

W Kijowie z niektórych zamkniętych na głucho mieszkań dobiega przeraźliwe miauczenie, piski i szczekanie przerażonych zwierząt zostawionych przez okrutnych właścicieli na pewną głodową śmierć. Jeżeli mają szczęście, uratują je ochotnicy z grupy Zoopatrul. Czasem działają na zlecenie właścicieli, wtedy wyważają drzwi. Gdy z opiekunem nie ma kontaktu albo nie zgadza się na „włamanie”, wiercą dziury w ścianach. Koty i małe psiaki wychodzą, większym podają karmę i wodę. Ratują za darmo i nie przyjmują darowizn pieniężnych, żeby – jak piszą na swoim profilu – zapobiec oszustwom.

Schroniskowe zwierzęta cierpią i giną, jak w Charkowie, gdzie podczas ostrzału jeden z pocisków trafił w miejscowe schronisko dla zwierząt.

Polityka 12.2022 (3355) z dnia 15.03.2022; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Na ratunek zwierzętom"
Reklama