Wyobraź sobie, że każde chrząknięcie, a nawet głośniejsze oddechy wwiercają ci się w mózg lub dręczą jak bolący ząb. To właśnie mizofonia.
Czy kogoś z powodu wydawanych odgłosów pobiłem, skrzywdziłem fizycznie? Nie. Ale zdarzało mi się krzywdzić siebie i niszczyć rzeczy. Na przykład: rozmawiam przez telefon w słuchawkach. Rozmówca popija herbatę czy coś, więc słyszę jego przełykanie i już od tego jestem podminowany. Aż nagle, jak on nie siorbnie przez te słuchawki, prosto do moich uszu. Reakcja natychmiastowa: głową walę w ścianę. Przy okazji słuchawki idą się paść – opowiada Michał, 37-letni informatyk, mizofonik.
Polityka
18.2022
(3361) z dnia 26.04.2022;
Społeczeństwo;
s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Dręczenie mlaskaniem"