Przyszłość kulturotwórczego klubu Fyrtel stoi pod znakiem zapytania. Urząd cofnął mu koncesję na sprzedaż alkoholu, która jest równoznaczna z brakiem możliwości funkcjonowania. Wraca pytanie: jak i dla kogo ma funkcjonować miasto?
On ogląda coś na YouTube. Ona przegląda TikToka. Oni słuchają rapu. A ty razem z nimi, bo robią to bez słuchawek.
Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.
Ludziom, którym hałas przeszkadza, radzi się: „Wyprowadź się na wieś”. To jednak jak z deszczu pod rynnę.
Wyobraź sobie, że każde chrząknięcie, a nawet głośniejsze oddechy wwiercają ci się w mózg lub dręczą jak bolący ząb. To właśnie mizofonia.
Wystrzałowy sylwester może i dostarcza pewnych wrażeń – niektórym podoba się huk, zapach prochu i jasne światełka rozbłyskujące na niebie. Dla zwierząt te atrakcje są ogromnym stresem i bywa, że śmiertelnym zagrożeniem.
Tygodnie spędzone w społecznej izolacji sprawiły, że wzrosła świadomość roli, jaką w naszym otoczeniu odgrywa dźwięk.
Dzieci to doskonali obserwatorzy, dostrzegający często to, co umyka dorosłym. 13-letnia Nora Louise Keegan zrobiła to niedawno na łamach międzynarodowego czasopisma naukowego, pisząc o hałasie z elektrycznych suszarek do rąk.
Żyjemy w świecie zatruwanym hałasem. Cisza stała się towarem luksusowym, coraz bardziej pożądanym. Na szczęście przybywa też sprzedawców ciszy.
Rozmowa z norweskim podróżnikiem i myślicielem Erlingiem Kaggem, autorem przetłumaczonej właśnie na polski książki „Cisza”.