Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nie strzelam w sylwestra. Najlepsze postanowienie na każdy rok

Przełom roku to ciężki czas zwłaszcza dla psów. Przełom roku to ciężki czas zwłaszcza dla psów. Smarterpix/PantherMedia
Wystrzałowy sylwester może i dostarcza pewnych wrażeń – niektórym podoba się huk, zapach prochu i jasne światełka rozbłyskujące na niebie. Dla zwierząt te atrakcje są ogromnym stresem i bywa, że śmiertelnym zagrożeniem.

„Nie strzelam w sylwestra” – to będzie najlepsze postanowienie na stary rok, nowy i wszystkie kolejne. Bo to ciężki czas zwłaszcza dla psów. Dla niektórych z nich to najtrudniejsze noce w życiu, okupione drżeniem, walącym sercem, mimowolnym załatwieniem się, próbami ukrycia, wykopania nory w parkiecie albo szaleńczą ucieczką. Psy, które nie są zamykane, przede wszystkim te ze wsi i mniejszych miejscowości, przebiegają wtedy całe kilometry, przy okazji próbują dostać się do obcych domów i zabudowań gospodarczych, wpadają pod samochody.

Huk petard niesie się daleko

W Polsce nie ma wielu miejsc, gdzie można schronić się przed kanonadą. Wiedzą o tym ci, którzy próbowali wywozić swoich towarzyszy na ciche psie sylwestry. Okazuje się, że nawet na pagórkowatych terenach pokrytych gęstym lasem – wydawałoby się, barierą dla dźwięków – petardy i fajerwerki odpalane np. w niewielkim miasteczku słychać i z 10 km. Po pokonaniu takiego dystansu odgłos jest nadal wystarczająco silny, by zestresować psa. Hałas słychać w parkach narodowych, w górach i w środku największych kompleksów leśnych.

Większością wystraszonych psów ma się kto troskliwie zająć, dzikie zwierzęta muszą radzić sobie same. Każdej nocy miejskie gołębie, sikorki, gawrony, wrony, sroki, wróble czy mewy nie znikają, a rano nie pojawiają się w drodze jakiegoś cudu. Nocują na drzewach, dachach i na wodzie. Sylwestrowy huk podrywa je do lotu.

Reklama