W gminie Ostrowice najciekawsze jest to, że już jej nie ma. A jeszcze ciekawiej zrobiło się, kiedy Sąd Okręgowy w Koszalinie wystawił za to nieistnienie rachunek. Wysoki, bo aż po siedem lat bezwzględnego więzienia dla byłego wójta i pani skarbnik, z którą rzekomo miał świadomie topić gminę w długach. Rzekomo, bo wyrok jest nieprawomocny. Ale historia jak najbardziej prawdziwa. I bardzo pouczająca, bo wójt pyta, że skoro jemu za marne kilka milionów długów przysolili siedem lat, to ile powinni dostać ci, przez których Polska płaci prawie 7 mln zł dziennie kar do UE?
Wyroczek
Skarbnik Ostrowic Krystyna K. zgadza się na podanie nazwiska – Kamińska. Ale nie zgadza się z wyrokiem. Konkretnie to po prostu nie przyjmuje go do wiadomości, bo, jak mówi, oddała pracy swoje życie osobiste – nie założyła rodziny. Więcej nawet – samą siebie oddawała, bo w wyniku ciągłego stresu jest osobą wiecznie chudą. Z drugiej strony, już raz ją skazano prawomocnym wyrokiem za działalność na niekorzyść gminy, więc powinna jakoś lepiej to znosić. Tyle że wtedy wyrok był niski – rok, ale w zawieszeniu i bez zakazu wykonywania zawodu i pracy w samorządzie.
Wójt Wacław M. w kwestie natury osobistej nie wchodzi. Wyroku również nie akceptuje. Choć chyba się nim przejął, bo podobno zaczął szukać adwokata. Obydwoje oskarżeni bronili się sami, wychodząc z założenia, że ogólnie są niewinni. A przypadek Ostrowic na tyle złożony, że nie ma sensu wdrażać prawnika, bo i tak może nie zrozumieć.
Trzeba uczciwie przyznać, że przypadek Ostrowic rzeczywiście jest złożony. Samemu sądowi zajęło 3,5 roku osądzenie sprawy. I to z pomocą biegłych finansowych, bo w gąszczu pożyczek od parabanków, aneksów, umów restrukturyzacyjnych i w skomplikowanych mechanizmach rolowania długu gubili się nawet biegli sądowi.