Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Bezkarne kominiarki

Zabili Miłosza maczetami. I właśnie wyszli na wolność

Miłosz zmarł z wykrwawienia. Na stronie Ultras Worlds zamieszczono jego zdjęcie i komentarz: „Spoczywaj w pokoju bracie!”. Za to na profilu kibiców Wisły napisano: „Miłosz był pierwszy, następni w kolejce. Młoda Ferajna odetnie wam ręce!”. Miłosz zmarł z wykrwawienia. Na stronie Ultras Worlds zamieszczono jego zdjęcie i komentarz: „Spoczywaj w pokoju bracie!”. Za to na profilu kibiców Wisły napisano: „Miłosz był pierwszy, następni w kolejce. Młoda Ferajna odetnie wam ręce!”. Shutterstock, PAP
Zaszlachtowali 18-letniego Miłosza za to, że był kibicem Cracovii. Każdy z napastników doskakiwał do niego i uderzał tym, co miał – maczetą, siekierą. Każdy chciał mieć swój udział w jatce. Właśnie wyszli z aresztu na wolność.
Miejsce śmierci Miłosza na osiedlu Prokocim w Krakowie.Beata Zawrzel/Reporter Miejsce śmierci Miłosza na osiedlu Prokocim w Krakowie.

Miłosz spotkał się wieczorem 30 stycznia 2018 r. pod sklepem na osiedlu Prokocim w Krakowie z kilkoma kolegami, tak jak on kibicami Cracovii. Nagle usłyszeli okrzyk: „Stać, kurwy!”. Ulicą biegła w ich stronę grupa, najpierw kilka, potem więcej osób, w kominiarkach, z emblematami Sharków, kiboli Wisły, z maczetami i siekierami w dłoniach. Ci spod sklepu rzucili się do ucieczki, każdy w swoją stronę. Świadkowie mówili potem, że Miłosz akurat zawiązywał sobie sznurówkę u buta, więc, traf, ruszył do ucieczki najpóźniej. I pewnie dlatego akurat na nim skupili się atakujący. Bo wszyscy rzucili się w pogoń tylko za nim. Miłosz uciekając złapał, chcąc zasłonić się jak tarczą, przechodzącego mężczyznę, ale puścił. Rzucił się w stronę bloku przy ul. Teligi. Chciał może schronić się na klatce i tam szukać ratunku. Ale tuż przed wejściem go dopadli.

Akcją dowodził 31-letni Daniel U. ps. Dzidek. Agresywny i nieobliczalny – mówili o nim. Zwykł mawiać: Wilkołak jest głodny – i zwoływał ludzi na akcje jak ta. Wilkołak jest najedzony – mawiał po powrocie. Szkolił w posługiwaniu się maczetą, radził, żeby ostrzyć ją z dwóch stron, bo wtedy będzie służyć jako broń obosieczna.

Jedno z uderzeń maczetą niemal odrąbało rękę Miłosza na wysokości łokcia. Według świadków każdy doskakiwał do niego, żeby zadać cios, często w nogi, ręce, przecinając mięśnie i kości. Po czym odbiegli, zostawiając chłopaka w rosnącej kałuży krwi. „Po powrocie do auta słyszałem kłótnię uczestników, że Dzidek przesadził z pocięciem” – zeznał Kanarek, skruszony kibol, który był wtedy ich kierowcą.

– Znając wyroki, jakie zapadały w innych sprawach, sprawcy nauczyli się, że jak kogoś masakrują, to tak, żeby zostawić ofiarę na granicy śmierci, żeby się wykrwawiła, bo wtedy nie będą odpowiadać za zabójstwo, tylko za pobicie ze skutkiem śmiertelnym zagrożone karą do 10 lat więzienia, i z reguły po kilku latach się wychodzi.

Polityka 22.2022 (3365) z dnia 24.05.2022; Społeczeństwo; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Bezkarne kominiarki"
Reklama