Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Burza wokół naczelniczki poczty w Pacanowie. Michał Cieślak zrezygnował z funkcji ministra

Jarosław Kaczyński, Poczta Polska Jarosław Kaczyński, Poczta Polska Max Skorwider
Naczelniczka poczty w Pacanowie miała zostać zwolniona dyscyplinarnie z pracy, bo poskarżyła się ministrowi na drożyznę. On z kolei poskarżył się na nią jej przełożonym. Ostatecznie minister sam musiał zrezygnować z funkcji.

Piątek 3 czerwca. Agnieszka Głazek, naczelniczka poczty w Pacanowie, dociera do pracy pół godziny przed jej rozpoczęciem. Klientów nie ma, więc wraz z koleżankami ucinają sobie pogawędkę na temat, który wszystkie je dotyczy: drożyzny. Głazek ma to na świeżo, w drodze na pocztę wstąpiła jeszcze do sklepu i zatankować samochód. To potrafi zaboleć, szczególnie kiedy zarabia się 3 tys. zł miesięcznie przy ratach kredytu, które po ostatnich podwyżkach wynoszą 2,5 tys. zł.

Czytaj też: Rząd i RPP bawią się z nami w dobrego i złego policjanta

Na drożyznę nie ma rady?

Pojawia się klient, kobiety milkną. Ta, która go obsługuje, zwraca się do niego „panie pośle”. Naczelniczka w pierwszej chwili go nie poznaje, ale zostaje uświadomiona, że to Michał Cieślak, poseł Partii Republikańskiej, wybrany do Sejmu ze świętokrzyskiej listy PiS. Do tego minister ds. samorządu. Reprezentant jej okręgu. Głazek pyta go zatem, co dalej z tą drożyzną. Czy politycy mogą coś zrobić? Kiedy to się skończy?

Polityk odpowiada, że nic nie mogą na to poradzić. Ceny rosną wszędzie, nie tylko w Polsce. Najpierw pandemia, teraz wojna, trzeba się z tym pogodzić. A politycy w pierwszej kolejności muszą ratować przedsiębiorców. – Ale dlaczego naszym kosztem, zapytałam. Kosztem podatników. Moim kosztem, niezamożnej kobiety, która płaci trzy razy większe odsetki kredytu niż spłacany kapitał – relacjonuje „Polityce” Agnieszka Głazek. – Pan poseł powiedział, że też ma kredyt, jest w takiej samej sytuacji jak ja. Nie jest, stwierdziłam. Ja zarabiam 3 tys.

Reklama