Strasznie smutna wieść z domu opieki sióstr prezentek w Jordanowie. O sprawie napisali dziennikarze Wirtualnej Polski. Kto ich naprowadził na trop przestępstw, nie wiemy. Machina śledcza poszła w ruch. Kontrolę zapowiedziały władze administracyjne, biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Rejonowa prokuratura już postawiła zarzuty dwóm prezentkom pracującym w tej zakonnej placówce, w tym dyrektorce. Przełożona zgromadzenia deklaruje gotowość do współpracy z odpowiednimi władzami śledczymi, ale dodaje, że wcześniej docierały do niej wieści o agresji ze strony dzieci. Nie wyjaśniła, czy to by miało uzasadniać stosowanie wobec nich przemocy.
Ewa Siedlecka: Władza znęcania
Jordanów. Niektórzy wiedzieli wcześniej
Z kolei sekcja prasowa wojewody małopolskiego wspomina w komunikacie o sygnale z Sądu Opiekuńczego. Sam wojewoda pierwszą niezapowiedzianą kontrolę w zakładzie prezentek miał zlecić już na 3 czerwca, czyli na wiele dni przed publikacją materiału portalu WP. Że więc coś złego się działo w tej placówce w Jordanowie, niektórzy wiedzieli od pewnego czasu, ale dopiero informacje WP sprawę nagłośniły.
Jak zwykle w tak bulwersujących sprawach prawdę będziemy poznawali krok po kroku. Na razie opinia publiczna jest naturalnie zszokowana podanymi przykładami „kar” i zdjęciem dziewczynki przykutej do poręczy łóżka. Jedna z zakonnic uznała materiał WP za akt zemsty za zwolnienie jednego z pracowników zakładu, lecz autor materiału powiedział, że to kłamstwo, bo zatrudnieni w nim ludzie nie byli zwalniani, tylko sami odchodzili, widząc, co się tam dzieje. Inne oficjalne komunikaty o „zemście” nie wspominają.
Czytaj też: Szkoła będzie jak areszt w wersji light?
Przemocowe metody wychowawcze
Co dodatkowo bulwersujące, media przypomniały, że podobny los miał dotknąć Korę Jackowską, gdy przed wielu laty jako czteroletnia dziewczynka trafiła do tego samego domu prezentek w Jordanowie. Rodzi się pytanie, czy przemocowe metody wychowawcze były tam na porządku dziennym, a jeśli tak, to jak to było możliwe i czemu dowiadujemy się o tym dopiero teraz i dzięki mediom? Gdzie były odpowiednie władze i instytucje nadzorujące takie placówki?
Oczywiście, kto nie jest skazany prawomocnym wyrokiem sądowym, jest niewinny w świetle prawa. Gdy jednak dojdzie do procesu i wyroku, spekulacje się kończą, zostaje prawda o złu hańbiąca jego sprawców i tych, którzy wiedzieli, a milczeli. Przemoc jako metoda dyscyplinowania ludzi, szczególnie niepełnosprawnych i przekazanych przez swych bliskich pod opiekę instytucji zaufania publicznego, jest nie tylko przestępstwem, ale też ciężkim grzechem, drastycznym złamaniem etyki zarówno religijnej, jak i humanistycznej.
Dramat dzieci, dysfunkcje systemu
Życie z takimi osobami to wyzwanie, któremu nie zawsze są w stanie sprostać ich rodziny. Dlatego państwo i instytucje kościelne powinny być gotowe do pomocy w takich trudnych sytuacjach. Temu służą nasze podatki i darowizny. W naszych czasach zakłady pomocy społecznej powinny mieć zapewnione nowoczesne możliwości działania i odpowiednio przygotowany personel. Być może w Jordanowie zobaczyliśmy nie tylko dramat dzieci, ale też przykład dysfunkcjonalności systemowej. Posłowie powinni wezwać do raportu w tej sprawie obecną minister rodziny i polityki społecznej.
Czytaj też: Dlaczego rodzice potrafią skrzywdzić własne dziecko?