Ten artykuł miał powstać już dawno. Ale rozmówcy albo zapominali o spotkaniach, albo o tym, żeby je odwołać, bo niechcący umówili się na zajęty już termin (co zdarzyło się też samej autorce). Gdy wreszcie udawało się razem usiąść, uciekały wątki, nie sposób było przypomnieć sobie kluczowych szczegółów i odpowiednich słów.
Prawda jest taka, że tak się dziś pracuje. Szczególnie osobom obarczonym licznymi zobowiązaniami, w różnych rolach. Kłopoty z pamięcią, mentalne zaćmienia, epizody zaburzeń uwagi niemal każdemu czasami zakłócają życie – tym częściej, im ktoś starszy. W ostatnich miesiącach na ich nawał, dezorganizujący codzienność, skarżą się jednak raczej młodzi, zdrowi, płynący głównym nurtem życia.
Najgorzej, gdy dziura w mózgu otwiera się przy innych ludziach. – Ogólnopolska konferencja z udziałem intelektualistów i działaczy społecznych. Witam wszystkich, bo jestem prowadzącą, ale nie mogę sobie przypomnieć nazwy najważniejszej organizacji. Na „ściądze” mam tylko skrót. Sytuacja jak w sennym koszmarze. Stoję na scenie, wszyscy na mnie patrzą, pustka w głowie – opowiada Anna, dziennikarka i prezenterka z 15-letnim stażem.
Podobnie mówi Marcin, ortopeda: – Omawiam zdjęcie rentgenowskie z pacjentem i jego żoną. Patrzę na kość i nie wiem, jak ona się nazywa. Przeprosiłem, poszukałem w telefonie – to była kość strzałkowa, jedna z tych podstawowych. Opisy przypadków tworzę po 30 minut, a nie 10 jak kiedyś, bo trudno mi sklecić proste zdania.
Marzena, lektorka angielskiego, ma wrażenie, że jej głowa jest jak piwnica, w której zgasło światło. Wie, że jest tam mnóstwo zgromadzonego dobytku, ale się w nim gubi albo nie jest w stanie dokopać się do tego, co potrzebne.
W zaufanych, węższych gronach opowieści o poszukiwaniach na osiedlowych uliczkach samochodów zaparkowanych nie sposób sobie przypomnieć gdzie albo psa, którego nie wiadomo jak zawołać, bo jego imię wywietrzało z głowy, o internetowej przeglądarce, którą otworzyło się, ale od razu zapomniało po co, bywają żywym tematem dowcipkowania.