Społeczeństwo

Śmierć prezesa

Firmy krzak z siedzibą w chaszczach. Tajemnicza śmierć bezdomnego prezesa

Namiot znaleźli zwalony, stelaż, który go miał podtrzymywać, leżał na ziemi. Namiot znaleźli zwalony, stelaż, który go miał podtrzymywać, leżał na ziemi. Patryk Sroczyński
Policja prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 53-letniego bezdomnego Bogdana, który, jak ujawniła „Polityka”, był prezesem słupem w firmach farmaceutycznych.
Spółka nie zatrudniała nikogo, nie miała też żadnego zaplecza naukowo-technicznego, występując o dotację na badania.Caters News/Forum Spółka nie zatrudniała nikogo, nie miała też żadnego zaplecza naukowo-technicznego, występując o dotację na badania.

Bogdana znalazła Monika z Markiem, też bezdomni. – Próbowałam dodzwonić się do Bogusia, ale telefon był wyłączony – opowiada Monika. Znali się trzy lata, niedawno Bogdan wrócił na „stare śmieci”, na Saską Kępę. Ostatnio widziała go pod koniec czerwca, gdy z Markiem odwiedzili ją w szpitalu. W czwartek, 14 lipca postanowili zejść nad Wisłę, gdzie Bogdan miał swój namiot, żeby zobaczyć, co z nim się dzieje. Namiot znaleźli zwalony, stelaż, który go miał podtrzymywać, leżał na ziemi. – Marek jakoś znalazł wejście, otworzył i po chwili krzyknął do mnie „Bogdan nie żyje!” – opowiada Monika. Leżał w namiocie, głową do wejścia. Bała się podejść, z daleka zobaczyła tylko, że jedną dłoń miał w pięść zwiniętą. Zadzwoniła pod 112. Na miejsce przybyli policjanci.

Na policję natychmiast przyjechał też pełnomocnik prawny Bogdana, adwokat Michał Klimczak. Zawiadomiła go Monika. – Boguś mówił, że pan mecenas zajmuje się jego sprawą i że niedługo będzie miał dużo pieniędzy – wspomina.

Klimczak nie kryje zaskoczenia nagłą śmiercią Bogdana. – Był zdrowy, podleczony, dobrze się czuł, nie pił – mówi prawnik. Opiekował się Bogdanem, zimą dał mu schronienie, potem odwiedzał nad Wisłą, dowoził jedzenie. – A teraz właśnie ruszaliśmy ze sprawą związaną z tym jego prezesowaniem – mówi. Tłumaczy, że Bogdan chciał złożyć pozew o ustalenie stosunku pracy, bo za pełnienie funkcji prezesa powinno mu przecież przysługiwać wynagrodzenie podobne do zarobków prezesów firm z tej branży. Chcieli też dostępu do dokumentów spółki, bo Bogdan chciał ustalić, co w niej się działo. „Ja nie wiem, co ja tam firmowałem, przecież w każdej chwili policja może mnie zatrzymać, a ja nawet nie będę wiedział za co” – wyjaśniał nam Bogdan.

Polityka 31.2022 (3374) z dnia 26.07.2022; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Śmierć prezesa"
Reklama