Rodzicielstwo porozwodowe
Rodzice i dzieci po rozwodzie. Co dalej? Władza rozsadza system budowany od lat
MARTYNA BUNDA: – Trybunał Konstytucyjny orzekł, że karanie rodziców za to, że ich dzieci nie chcą się spotykać z drugim rodzicem, jest niezgodne z konstytucją.
JOANNA HETMAN-KRAJEWSKA: – Rozumiem, jakiego rodzaju niesprawiedliwość dostrzegł Trybunał, ale samo orzeczenie niczego nie ułatwi, a jeszcze bardziej skomplikuje trudne sprawy związane z opieką nad dziećmi. Trybunał zawyrokował tak, jakby zapomniał, że mówimy o przepisach wykonawczych, w których chodzi już tylko o to, żeby szybko i skutecznie wyegzekwować inne, prawomocne orzeczenie sądu. W podobnych sprawach nie ma miejsca i czasu na dociekanie, analizowanie, czy istotnie to dziecko nie chce się spotykać z drugim rodzicem, czy jest inna przyczyna. A trzeba będzie to robić. W efekcie przepis pozostanie martwy.
Przepis z 2011 r. pozwala sądowi nakładać na rodzica grzywny, płatne do rąk drugiego rodzica.
Jakby sąd mówił: albo zaczniesz respektować prawomocne orzeczenie, albo zapłacisz osobie, której prawa naruszasz. To postępowanie jest obowiązkowo dwuetapowe. Najpierw sąd jedynie straszy – i w większości wypadków już taka groźba nałożenia grzywny wystarczała. Jeśli to nie działało, włączał kary. Rozwiązanie jest wzorowane na przepisach francuskich i włoskich, a jego nowatorstwo polegało właśnie na tym, że pieniądze jednego rodzica trafiały nie do Skarbu Państwa, ale do tego drugiego rodzica. Bo często utrudnianie kontaktu jest elementem wojny, jaką toczą ze sobą dorośli. Formą zemsty. Taka zemsta smakuje znacznie gorzej, gdy trzeba za nią zapłacić drugiej stronie.
Oczywiście mogło się zdarzyć, że to pierwsze orzeczenie sądu, regulujące spotkania rodzica z potomstwem, było nieadekwatne do sytuacji, która przecież też się zmienia. Może być tak, że samo dziecko odmawia kontaktu – pojawia się pytanie o powody.