AGATA SZCZERBIAK: Rozpoczął się rok szkolny, a wciąż jedynym podręcznikiem do nowego przedmiotu, który pojawi się w szkołach średnich od września, czyli historii i teraźniejszości, jest książka prof. Wojciecha Roszkowskiego. Trwa m.in. zbiórka na pozew przeciw ministrowi edukacji oraz autorowi podręcznika. Kiedy pojawiła się zapowiedź zmiany podstawy programowej, od razu zaczęliście przygotowywać obywatelską alternatywę dla HiT.
RÓŻA RZEPLIŃSKA: Mieliśmy mało czasu, tylko pół roku, a podstawa programowa do historii i teraźniejszości jest obszerna, żeby nie powiedzieć, że przeładowana. Obejmuje wydarzenia na świecie i w Polsce między 1945 a 2020 r. Nawet WSiP, firma z renomą wydawniczą, na dzień przed początkiem roku szkolnego nie zakończyła procedury dopuszczenia do użytku swojego podręcznika, co świadczy o tym, jak trudne było to zadanie. Szybko okazało się jednak, że podręcznik idealnie skrojony pod podstawę programową – bo treści zawarte w książce prof. Wojciecha Roszkowskiego a podstawa programowa to jak jeden do jednego – już istnieje. Zresztą nie chcę nazywać go podręcznikiem...
Dlaczego?
RRZ: To raczej zbiór felietonów i opinii, a nie faktów czy nawet interpretacji. Oczywiście każdy, kto pisze podręcznik, przedstawia pewną wizję tego, co uważa za najważniejsze w danej epoce, ale podręcznik ma to do siebie, że najpierw przedstawia fakty, a następnie daje nauczycielowi narzędzia do pracy z uczniami, np. w postaci ćwiczeń, tekstów źródłowych czy dodatkowych pytań do omówionego materiału. Tego u Roszkowskiego nie ma i w tym sensie nie jest to podręcznik we współczesnym rozumieniu. Uczeń po przeczytaniu go będzie zniechęcony do rozmowy. Zamiast zaproszenia do dyskusji dostanie rozpisaną na 500 stron wykładnię tego, co profesor sądzi o współczesnej Polsce i o świecie. Siłą rzeczy jest to bardzo konkretna wizja Polski oraz tego, jacy powinni być Polacy, dlatego forsuje ją minister Czarnek.
Czytaj też: Szkoła według Czarnka. Dopala się kaganek oświaty
Czarnek wybija zęby
Jak wyglądały przygotowania alternatywnych materiałów?
Debata wokół nowego przedmiotu zachęciła grupę ekspertów i edukatorów specjalizujących się w edukacji obywatelskiej do wybrania alternatywnych materiałów do HiT. Grupę tę tworzą m.in. prof. Andrzej Friszke i Alicja Wancerz-Gluza z Ośrodka „Karta”, ale także autorzy podręczników, metodolodzy i nauczyciele, którzy na co dzień uczyli WOS i historii: Alicja Pacewicz, Agnieszka Jankowiak-Maik („Babka od histy”), Aleksander Pawlicki (Szkoła Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego) czy Jacek Stanisławski (Akademia Dobrej Edukacji). Wyszliśmy z założenia, że podstawa programowa zbyt mocno skupia się na przeszłości, a za mało miejsca poświęca teraźniejszości i w zasadzie pomija to, w co powinien być wyposażony młody obywatel wychodzący ze szkoły. Nie zaplanowano czasu na rozmowę o tym, co to znaczy być obywatelem Rzeczypospolitej i dalej – Unii Europejskiej. Co to znaczy, że mamy władzę w postaci karty do głosowania, a wybory są wolne; co to znaczy, że mamy trójpodział władzy; co to znaczy, że media są wolne i mają nas informować o rzeczywistości, a także dlaczego i jak te wszystkie instytucje i procedury kształtowały się w powojennej rzeczywistości. Minister edukacji, zmieniając podstawę programową z WOS na HiT, wybił zęby budowaniu wspólnoty i ograniczył tworzenie obywatelskiego uniwersum dla młodych Polaków. Oni wychodzą dziś ze szkoły, posługując się różnymi definicjami tego, co nas łączy jako wspólnotę.
Co dokładnie otrzymają od was nauczyciele i kiedy?
SZYMON RĘBOWSKI: 26 sierpnia ruszył serwis ObywatelskiHiT.pl. Nauczyciele i uczniowie znajdą w nim ponad 600 materiałów edukacyjnych: scenariuszy lekcji, filmów, lekcji z e-podręczników czy audycji radiowych. Serwis na bieżąco uzupełniamy, również o materiały, które przekazują nam nauczyciele uczący według autorskich projektów. W serwisie znajdują się też materiały przygotowane specjalnie do HiT: nagrania wideo, w których wybitni specjaliści i badaczki omawiają kluczowe zagadnienia z podstawy programowej. Prof. Andrzej Friszke wybrał 20 tekstów źródłowych, które roboczo nazwaliśmy tekstami klasycznymi o najnowszej historii Polski. To dokumenty, np. porozumienia gdańskie, ale też eseje z czasów PRL, które mają teraz już własną historię, np. teksty Stefana Kisielewskiego o Kościele w Polsce Ludowej.
RRZ: Na stronie po kliknięciu w dany punkt z podstawy programowej nauczyciel będzie mógł zobaczyć przypisane do niego materiały. Część z nich już od dawna funkcjonuje w domenie publicznej: e-podręczniki, nagrania Polskiego Radia, a inne, jak scenariusze zajęć, opracowali niezależni edukatorzy. Część materiałów na stronie powstaje specjalnie na zamówienie do obywatelskiego HiT, to teksty dotyczące wyzwań współczesności: globalizacji czy zmian klimatycznych. Jesteśmy też w rozmowach z popularyzatorami historii i współczesności, chcemy, by przez ObywatelskiHiT.pl nauczyciele mieli łatwy dostęp do dobrze zredagowanych tekstów popularyzujących epokę. Punktem wyjścia jest obiektywizm oraz użyteczność tych materiałów w pracy z uczniami. Przypomnijmy, że celem nauczyciela jest zrealizowanie podstawy programowej, i by spełnił to zadanie, musimy mu dać coś, co nie jest opinią, tylko profesjonalnym materiałem metodycznym.
Czytaj też: HiT. Uczniowie planują się zbuntować
Pół punktu dla opozycji
Nauczyciele muszą zrealizować podstawę programową, ale tak naprawdę nie muszą decydować się na żaden podręcznik.
RRZ: Chcemy tak selekcjonować treści do podstawy programowej, żeby nauczycielki mogły ją realizować bez złamania moralnego kręgosłupa, żeby nie musiały przedstawiać na lekcjach treści, z którymi się nie zgadzają. Tutaj dochodzimy do fundamentalnego problemu polskiej szkoły za rządów PiS: dlaczego nauczyciel ma się zastanawiać, jakie poglądy polityczne ma autor podręcznika lub zbioru materiałów, które wykorzystuje w realizowaniu podstawy programowej? Oraz w drugą stronę: dlaczego my mamy się zastanawiać, jakie poglądy polityczne ma nauczyciel – wcześniej WOS, a dziś HiT? Uczniowie nie powinni się zastanawiać, czy ich nauczyciele głosują na partię rządzącą. Oraz na jakąkolwiek inną. Minister Czarnek doprowadził do kompletnej abberacji, podważył zaufanie do wiedzy, do podręczników i do nauczyciela, który tę wiedzę ma przekazać.
Jakie punkty podstawy programowej do HiT mogą mieć najbardziej indoktrynacyjny charakter?
SZR: Próbowaliśmy zdefiniować te zapisy, które będą budzić największą dyskusję. Z jednej strony to historia PRL. Na przykład wedle podstawy programowej najważniejszą i właściwie jedyną instytucją opozycyjną wobec władzy w tym okresie był Kościół katolicki. Nie chodzi o to, żeby zanegować jego rolę, która była znacząca, ale punktów związanych z Kościołem jest w całej podstawie programowej prawie dziesięć: mamy sobór watykański, działalność kard. Wyszyńskiego, wybór papieża Polaka, potem papieskie pielgrzymki zarówno w PRL, jak i III RP. Czytając podstawę, nie do końca wiadomo, dlaczego PRL upadł – choć wiadomo, że udział miał w tym Jan Paweł II i zainicjowana przez niego „rewolucja ducha” – ale autor opisał szczegółowo życie Karola Wojtyły.
Z kolei punktów dotyczących rodzącej się w latach 70. opozycji demokratycznej jest... pół. Dosłownie pół punktu, bo opozycja występuje jednocześnie z Kościołem (z podstawy: uczeń „charakteryzuje główne przejawy opozycji w Polsce w latach 70.: Kościół katolicki i narodziny opozycji demokratycznej po protestach robotniczych w 1976 roku”). Popatrzmy też na przełomowy dla historii PRL rok 1956. Najważniejsze według podstawy są śluby jasnogórskie, a nie raczkująca rewolucja robotnicza, która rozgrywa się w Polsce w październiku tego roku.
Drugi element, który uznaliśmy za istotny, to zagadnienia współczesne. Czy naprawdę mamy do czynienia z katastrofą klimatyczną, czy celem polityki klimatycznej UE jest gospodarcze zaszkodzenie Polsce? Jakie przemiany społeczne zachodzą na świecie i czy ich źródłem jest faktycznie neomarksizm (cokolwiek to słowo oznacza), jak sugeruje prof. Roszkowski?
Swoją drogą, trochę się dziwię, że wątki współczesne, niewątpliwie istotne dla władzy, zostawiono na koniec tego przedmiotu, mam wątpliwość, czy uda się je zrealizować. Liczba godzin na realizację HiT nie jest duża, a podstawa jest obszerna i bardzo szczegółowa. Co więcej, niektóre wątki, chociażby dotyczące meandrów polityki zagranicznej między USA a Chinami w trakcie zimnej wojny, są rozpisane wręcz na poziomie matury rozszerzonej z historii, a przecież to przedmiot kierowany do 15-latków tuż po szkole podstawowej. Niemniej, tak jak mówiła Róża, uznajemy przemiany współczesnego świata za bardzo istotny temat, dlatego szykujemy teksty o komunikacji społecznej, roli mediów, polityce bezpieczeństwa i relacjach Polski ze Wschodem czy społecznych ruchach protestu na świecie. Staramy się, by teksty dla uczniów były napisane przystępnym językiem.
Jak zamierzacie dotrzeć do nauczycieli?
RRZ: Docieramy do nich różnymi ścieżkami z informacją, że na stronie obywatelskiego HiT znajdą zbiór treści odpowiadający podstawie programowej. Nauczyciele zgłaszają się też do nas sami, niektórzy z propozycją podzielenia się scenariuszami zajęć, które wypróbowywali przez ostatnie lata.
Najważniejsze jest to, że historia i teraźniejszość, podstawa programowa tego przedmiotu i promowany przez ministra Czarnka podręcznik prof. Roszkowskiego, odbiera zaufanie do ministerstwa jako instytucji zatwierdzającej podręczniki i do samego procesu nauczania. A ten przedmiot, przypominam, dotyczy też obywatelskości, zaufania społecznego, poczucia wspólnotowości. Chcemy pokazać, że w polskiej szkole wciąż można uczyć podstawowych faktów i znajdować takie formy, w ramach których uczniowie będą dyskutowali, mając różne poglądy, a szkoła im to umożliwi.
Czytaj też: Nie tylko HiT. Co można przeczytać w podręczniku do historii?
Roszkowski poszedł o jeden most za daleko
„Drogie nauczycielki, drodzy nauczyciele! Zwracam się do Was z gorącym apelem: Nie korzystajcie z podręcznika do HiT autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Poznań jest miastem tolerancyjnym, otwartym dla każdego. Nie wyobrażam sobie, żeby ten szkodliwy i kłamliwy twór kształtował światopogląd młodego pokolenia poznanianek i poznaniaków”. To tylko jeden z wielu apeli prezydentów i burmistrzów miast do dyrektorów szkół, które się ostatnio pojawiły. Podręcznik prof. Roszkowskiego jest spalony, nauczyciele nie będą po niego sięgać?
SZR: Moim zdaniem prof. Roszkowski poszedł przynajmniej o jeden most za daleko i w tej chwili jego podręcznik może głównie bawić. Autor najwyraźniej myślał, że jak napisze długi, liczący kilkaset stron eseistyczno-publicystyczny tekst o degeneracji Zachodu, to mający za sobą dwa lata nauki w warunkach pandemii 15-latek nie tylko da radę to wszystko przyswoić, ale jeszcze uwierzy profesorowi na słowo. Ten podręcznik jest zresztą krytykowany z wielu stron, również przez redaktorów konserwatywnego Klubu Jagiellońskiego, którzy omawiają go w podkaście „Kultura poświęcona”. Atak ideologiczny na współczesną cywilizację, który wyłania się z tej publikacji, jest po prostu tak karykaturalny, że nie sądzę, aby miał znaczącą siłę perswazyjną.
RRZ: Moim zdaniem trochę na dwoje babka wróżyła. Podręcznik Roszkowskiego jest spalony w tym znaczeniu, że krytyka, która go spotkała, trochę heheszkowa, bo schodząca do poziomu memów, w zasadzie uniemożliwia korzystanie z niego w szkole. Jeśli jakiś nauczyciel we wrześniu wybierze ten podręcznik, to może się spodziewać, że uczniowie nie wezmą tych lekcji na poważnie. Jest szansa, że włączą tryb krytycznego myślenia i dzięki temu część z nich nauczy się, jak czytać fake newsy. To jest jeden scenariusz.
Niestety praktyka może się okazać zupełnie inna, bo podręcznik WSiP do tej pory nie ma pełnej akceptacji MEiN, organizacje społeczne wciąż przygotowują swoje materiały i będą publikować je już w trakcie roku szkolnego. W związku z tym na rynku de facto dostępny jest jedynie podręcznik Roszkowskiego. Należy się spodziewać, że będą też takie samorządy, które mogą naciskać na dyrektorów szkół, a ci na swoich nauczycieli, właśnie ze względu na poglądy polityczne, które nie powinny tu mieć żadnego znaczenia, żeby nie podskakiwać, wykorzystać podręcznik, który jest, a co będzie, to będzie, za rok są przecież wybory. Śledząc spotkania i prelekcje ministra Czarnka, widać, że taka sieć nauczycieli, edukatorów, metodyków, z którymi ma bliskie relacje, naprawdę istnieje, i oni pewnie będą korzystać z podręcznika Roszkowskiego.
Niestety uważam, że podział w Polsce będzie się pogłębiał, i to za sprawą przedmiotu, który ma budować zaufanie do siebie nawzajem jako obywateli, których łączy jakieś uniwersum znaczeń, wydarzeń i praw. To ma ogromne znaczenie, że podważyliśmy kolejny element budowania wspólnoty. Wyobrażam sobie nauczycielkę z miasta powiatowego w centralnej Polsce, która wchodzi we wrześniu do szkoły, na co część uczniów reaguje, kolokwialnie mówiąc, że to pisówa, bo każe się „uczyć z Roszkowskiego”, a druga część uczniów odpowiada im: „a wy to jesteście lewacy, a ty to jesteś w ogóle z in vitro, więc dlaczego masz takie prawa jak my?!”. Jest to dość obrzydliwa wizja, ale naprawdę wyobrażam sobie, że 15 września w jakimś mieście powiatowym w Polsce taka scenka się wydarzy.
***
Róża Rzeplińska – współzałożycielka i prezeska Stowarzyszenie 61, niezależnej, apartyjnej, pozarządowej organizacji, której intencją jest ochrona praw obywateli do informacji o osobach pełniących funkcje publiczne. Szefuje zespołowi tworzącemu MamPrawoWiedziec.pl, polski serwis „vote smart” analizujący poglądy i biografie osób pełniących funkcje publiczne.
Szymon Rębowski – edukator historyczny, przez wiele lat prowadził warsztaty w warszawskim Domu Spotkań z Historią. Był redaktorem „Zeszytów do debat historycznych” w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Wicenaczelny „Magazynu Kontakt”.