Niechęć do Kwadratu
Niechęć do Kwadratu. Wypadek, który rozbudził antyromskie nastroje
Jest 4 października 2021 r., skrzyżowanie ul. Armii Polskiej i 30 Stycznia w Gorzowie Wielkopolskim. Czterolatek na rowerku zbliża się z tatą do przejścia dla pieszych, gdy ze skrzyżowania wypada Chevrolet Camaro. W ułamku sekundy wymiata Piotrusia spod nóg ojca i wbija się w ścianę kamienicy. Pan Karol trzyma martwego syna na rękach, nie jest w stanie wydobyć z siebie słowa, jego milczenie poraża. Sprawca ucieka z samochodu, po chwili wraca. I tak kilka razy: ucieka, wraca, ucieka, wraca. Na nagraniu z monitoringu widać też, jak podchodzi do ojca z martwym dzieckiem. Widzi. Chwyta się za głowę i znów znika – tym razem na dobre. Po mieście rozchodzi się wieść, że to Rom, tabloid sugeruje, że inni Romowie pomogli mu w ucieczce i go ukrywają. W tłumie na miejscu wypadku słychać, że „to wszystko wina Cyganów”.
Nocą osobówka wywozi rodzinę sprawcy: żonę, troje dzieci i teściową. Nazajutrz zaczynają wyjeżdżać inni Romowie. – Nic w tym dziwnego. Znikanie jest jednym z zachowań obronnych, które przyswoili sobie w długiej historii dyskryminacji i pogromów – komentuje socjolog Sławomir Kapralski, prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Strach i ucieczka
Romowie są definiowani jako nieterytorialny naród albo grupa etniczna i największa tego typu mniejszość na świecie. Ilu ich dokładnie jest, nikt jednak nie wie, statystyki są według ekspertów zaniżone, do tego niebywale rozstrzelone: na świecie żyje 8–15 mln Romów, w Unii Europejskiej kilka milionów, w Polsce od 15 do nawet 50 tys., a w 114-tys. Gorzowie Wielkopolskim 300–500. Miasto od lat szczyci się kulturą romską: tu powstał pierwszy w Polsce szkolny elementarz romski, co roku odbywają się Międzynarodowe Spotkania Zespołów Cygańskich Romane Dyvesa, dzieci tańczą w romskim zespole.