Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Moda na jedzenie muchomora. Lekarze biją na alarm, fanów to nie zraża

Muchomor Muchomor Andrzej Sidor / Forum
W ostatnich dniach media donoszą o niebezpiecznej modzie na jedzenie muchomorów. „Przeczekamy” – zapowiadają entuzjaści „świętego grzyba”, sami siebie nazywający „oświeconymi”.

Zaczęło się od wpisu w mediach społecznościowych. „Dzisiaj rozpoczęłam nową przygodę w moim życiu” – oznajmiła blogerka, której konto na Facebooku obserwuje 24 tys. osób. „Związana jest ona ze zbieraniem, suszeniem, a następnie – jedzeniem muchomora. Większość moich znajomych je te magiczne grzyby regularnie i od wielu lat, a ja nigdy nie czułam takiej potrzeby, aż do września tego roku. Zawołał mnie ten starszy, mądry pan z czerwonym kapeluszem i siwą brodą”.

W sieci zawrzało. Na blogerkę spadła fala krytyki, a eksperci przypomnieli, że muchomor czerwony jest niejadalny i trujący. Ale odezwali się też entuzjaści muchomorów, do tej pory niezauważalni, skryci na fejsbukowych grupach amanity muscarii (bo wolą łacińską nazwę), pieszczotliwie nazywanej przez nich „amanitką”.

Czytaj też: Zabójcze muchomory. Dlaczego są takie groźne?

Muchomor i odmienne stany świadomości

Może się wydawać, że to nisza, ale to nieprawda, bo grup tych jest wiele i liczą od kilku do nawet blisko 40 tys. użytkowników (nie wiadomo, ilu z nich jest zapisanych do kilku grup naraz). Wymieniają się tam doświadczeniami z „tripów”, chwalą zbiorami, radzą, jak przygotować muchomora do spożycia, a przede wszystkim zachwalają jego rzekomo zdrowotne działanie.

Specjaliści mają na ten temat inne zdanie. „W jakimkolwiek rodzaju muchomora, czy to czerwonym, plamistym, wiosennym, czy sromotnikowym, nie ma substancji, które pozytywnie wpływają na zdrowie” – tłumaczył na portalu Medonet dr Eryk Matuszkiewicz, toksykolog. Dodał, że jedzenie muchomora sromotnikowego, nawet w małej ilości, prowadzi do rozstroju zdrowia (chociażby ostrej niewydolności wątroby), w dużych natomiast – także do zgonu.

Reklama