Używka narodowa
Przynależysz, więc jesteś. 10 powodów, dla których „nasz naród jest lepszy niż inne”
Świat przeżywa przerażenie nacjonalizmem rosyjskim. Ale właściwie wszędzie na świecie nacjonalizm dziarsko powraca na salony polityczne, żeni się z populizmem, kreuje wodzów, którzy „na powrót chcą czynić swoje narody wielkimi”. Putin, Trump, Orbán, Kaczyński, Le Pen, Meloni, Netanjahu, Bolsonaro, Xi, Erdoğan. Te nazwiska budzą skrajnie przeciwne reakcje emocjonalne. Niepokój, strach, nienawiść lub nadzieję, uwielbienie, cześć. Ci polityczni liderzy nie mają zwykle zwolenników, lecz wyznawców. Wściekle lojalnych, betonowo odpornych na krytykę, ogarniętych świętym ogniem.
Nacjonalizm. Ideologia, zespół poglądów i postaw, globalny projekt polityczny (świeżej daty, bo ledwie XIX-wieczny), zakładający, że tylko państwa narodowe zapewnią ludzkości rozwój i dobrobyt. Te definicje są trafne, lecz niekompletne. Brakuje im komponentu psychologicznego, choć badaczy od lat zaraz po drugiej wojnie światowej frapuje zagadka, co sprawia, że człowiek ulega czarowi nacjonalizmu. Że tak wielu ludzi daje się mu uwieść.
Dzieje się tak zwykle pod wpływem poczucia zagrożenia, niepewności, przekonania o nieprzewidywalności świata. Teraz to covid, wojna, kryzys klimatyczny i energetyczny – w sam raz, by te stany w masowej skali pobudzić. Z punktu widzenia politologii czy socjologii sprawa wydaje się jasna: wahadło nastrojów społecznych wychyla się w stronę anachronicznego nacjonalizmu w reakcji na chaotyczną globalizację, na „zawstydzająco anachroniczny liberalizm” ze swoim opacznie pojmowanym indywidualizmem, darwinizmem społecznym, jaskrawymi nierównościami, jak to opisuje prof. Piotr Radkiewicz, psycholog społeczny i polityczny, w książce „Patriotyzm, etnocentryzm, nacjonalizm”.
Czy psychologiczne zyski z wtłoczenia umysłu w nacjonalistyczny pancerz są na tyle silne i ponętne, że zamykają oczy na wszystko, co podłe i zbrodnicze, a wynikło z nacjonalizmu sprzęgniętego z faszyzmem albo komunizmem, z rasizmem i nietolerancją?