Śmierć za cudzy dług
Śmierć za cudzy dług. Jak doszło do okrutnego zabójstwa komorniczki?
To mógł być każdy z nas – mówią od piątku, 18 listopada koledzy i koleżanki po fachu z całej Polski. Tego dnia około południa zamordowana została Ewa Kochańska, 44-letnia komornik z Łukowa na Lubelszczyźnie. Napastnik, 42-letni Karol M., wszedł do kancelarii przy ul. Koziej i rzucił się na nią z nożem. Uderzał na oślep, zadając w sumie ok. 40 ciosów. Dwoje pracowników kancelarii, którzy stanęli w obronie kobiety, także zostało rannych, ale przeżyli. Ewa Kochańska wykrwawiła się.
Karol M., mieszkaniec gminy Wola Mysłowska, niedaleko Łukowa, nigdy nie był notowany przez policję. W miejscu zamieszkania cieszył się dobrą opinią, ale miał długi – kilka tysięcy złotych niezapłaconych alimentów. Ich egzekucją zajmowała się kancelaria komornicza z Łukowa. Ale nie ta należąca do Ewy Kochańskiej. W Łukowie są cztery.
Mężczyzna przyszedł najpierw do jednej, ale został wyrzucony za agresywne zachowanie. Następnie poszedł do drugiej – krzyczał, uderzał w osłonę pleksi odgradzającą go od pracowników i rozrzucał leżące na ladzie wnioski. Wyszedł, bo zagrożono mu policją.
Trzecia, do której się udał, znajdowała się kilkaset metrów dalej. Po drodze Karol M. uderzył, opluł i zwyzywał kurierkę. Do kancelarii akurat wróciła z pracy w terenie Ewa Kochańska. Weszła do gabinetu, chwilę później rozległy się krzyki.
Żeby obezwładnić agresora, policjanci musieli użyć broni. Z raną postrzałową w okolicy brzucha mężczyzna trafił do szpitala – stamtąd do aresztu. Postawiono mu pięć zarzutów, w tym najcięższy – zabójstwa. Karolowi M. grozi dożywotnie więzienie. Nie przyznał się do postawionych zarzutów, ale złożył obszerne wyjaśnienia. Śledczy nie ujawniają ich dla dobra śledztwa. Pojawia się więc pytanie: czy mężczyzna zabił Ewę Kochanowską, nie wiedząc, że to nie ona zajmuje się egzekucją jego długów?