Społeczeństwo

Śmierć za cudzy dług

Śmierć za cudzy dług. Jak doszło do okrutnego zabójstwa komorniczki?

Czy mężczyzna zabił Ewę Kochanowską, nie wiedząc, że to nie ona zajmuje się egzekucją jego długów? Czy miała być to zemsta na komornikach. Czy mężczyzna zabił Ewę Kochanowską, nie wiedząc, że to nie ona zajmuje się egzekucją jego długów? Czy miała być to zemsta na komornikach. Patryk Sroczyński
Zabójstwo komorniczki z Łukowa sprowokowało kolegów po fachu do upomnienia się o prawo do własnego bezpieczeństwa. Sprowokowało też niewybredne komentarze i nawoływanie do nienawiści wobec tej grupy zawodowej.
Błędy się zdarzają. Opisywana była w mediach sprawa asesora z Łodzi, który w asyście policji wkroczył na gospodarstwo Radosława Zaremby spod Mławy i zabrał mu ciągnik wart 100 tys. zł. Problem w tym, że to nie Radosław Zaremba miał długi, tylko jego sąsiad.Patryk Sroczyński Błędy się zdarzają. Opisywana była w mediach sprawa asesora z Łodzi, który w asyście policji wkroczył na gospodarstwo Radosława Zaremby spod Mławy i zabrał mu ciągnik wart 100 tys. zł. Problem w tym, że to nie Radosław Zaremba miał długi, tylko jego sąsiad.

To mógł być każdy z nas – mówią od piątku, 18 listopada koledzy i koleżanki po fachu z całej Polski. Tego dnia około południa zamordowana została Ewa Kochańska, 44-letnia komornik z Łukowa na Lubelszczyźnie. Napastnik, 42-letni Karol M., wszedł do kancelarii przy ul. Koziej i rzucił się na nią z nożem. Uderzał na oślep, zadając w sumie ok. 40 ciosów. Dwoje pracowników kancelarii, którzy stanęli w obronie kobiety, także zostało rannych, ale przeżyli. Ewa Kochańska wykrwawiła się.

Karol M., mieszkaniec gminy Wola Mysłowska, niedaleko Łukowa, nigdy nie był notowany przez policję. W miejscu zamieszkania cieszył się dobrą opinią, ale miał długi – kilka tysięcy złotych niezapłaconych alimentów. Ich egzekucją zajmowała się kancelaria komornicza z Łukowa. Ale nie ta należąca do Ewy Kochańskiej. W Łukowie są cztery.

Mężczyzna przyszedł najpierw do jednej, ale został wyrzucony za agresywne zachowanie. Następnie poszedł do drugiej – krzyczał, uderzał w osłonę pleksi odgradzającą go od pracowników i rozrzucał leżące na ladzie wnioski. Wyszedł, bo zagrożono mu policją.

Trzecia, do której się udał, znajdowała się kilkaset metrów dalej. Po drodze Karol M. uderzył, opluł i zwyzywał kurierkę. Do kancelarii akurat wróciła z pracy w terenie Ewa Kochańska. Weszła do gabinetu, chwilę później rozległy się krzyki.

Żeby obezwładnić agresora, policjanci musieli użyć broni. Z raną postrzałową w okolicy brzucha mężczyzna trafił do szpitala – stamtąd do aresztu. Postawiono mu pięć zarzutów, w tym najcięższy – zabójstwa. Karolowi M. grozi dożywotnie więzienie. Nie przyznał się do postawionych zarzutów, ale złożył obszerne wyjaśnienia. Śledczy nie ujawniają ich dla dobra śledztwa. Pojawia się więc pytanie: czy mężczyzna zabił Ewę Kochanowską, nie wiedząc, że to nie ona zajmuje się egzekucją jego długów?

Polityka 49.2022 (3392) z dnia 29.11.2022; Społeczeństwo; s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Śmierć za cudzy dług"
Reklama