Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Czarnek musi odejść? Jeśli teraz, to tylko pod jednym warunkiem

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rację ma posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, gdy nazywa postępowanie ministra edukacji „zalegalizowanym złodziejstwem”. Ale żądanie, aby Czarnek za realizację programu „Willa plus” odpowiedział utratą stanowiska, to za mało.

Odwołanie Przemysława Czarnka z funkcji ministra i powołanie nowego szefa MEiN – jak chce Lewica – postawiłoby nauczycieli w trudnej sytuacji. Nowemu ministrowi trzeba by dać kredyt zaufania, zwyczajowo przez sto dni, czyli do wakacji. Do tego czasu nie można by ani organizować manifestacji, ani strajkować w sprawie wyższych wynagrodzeń. Pisowski minister miałby nauczycieli w garści. Musielibyśmy czekać, jak się urządzi w resorcie i aż przedstawi swoje propozycje pedagogom. Czyli właściwie do wyborów.

Co innego Czarnek. Obecny minister ma tę zaletę, że nie ukrywa, jak ohydnym jest człowiekiem. Jego poprzednicy przynajmniej utrzymywali pozory, najbardziej Dariusz Piontkowski, nieco mniej Anna Zalewska, że kierują się ideą przywrócenia oświaty do stanu sprzed reformy gimnazjalnej. Zapewniali też, że wszyscy na tym zyskamy, a najbardziej dzieci, które otrzymają lepszą edukację. Poziom nauczania wzrośnie. Miałem wrażenie, że oboje w to wierzą. Nie można było mieć pretensji, że w ogóle realizują pisowski program, po to przecież zostali powołani. Zarzut dotyczył braku konsultacji ze środowiskiem, co poniża nas jako fachowców. Nauczycieli PiS o nic nie pytał, tylko każdą zmianę narzucał.

Nie tylko „Willa plus”

Oczywiście unikanie rozmów z nauczycielami i bezwzględne narzucanie swojej woli to są poważne zarzuty, jednak w porównaniu z łajdactwami Czarnka wydają się drobnostkami. Rację ma posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, gdy nazywa postępowanie obecnego ministra edukacji i nauki „zalegalizowanym złodziejstwem”. Jednak żądanie, aby Czarnek za realizację programu „Willa plus” (przekazywanie z funduszy MEiN propisowskim organizacjom olbrzymich środków na zakup nieruchomości) odpowiedział utratą stanowiska, to za mało. Odwołania wymaga cała pisowska klika. Czarnek powinien więc pozostać, aby móc swoimi niewydarzonymi pomysłami dalej kopać dołki pod swoją partią. Nikt lepiej tego nie zrobi.

Obecny minister edukacji jest wyjątkowy, gdyż jako pierwszy zainteresował swoimi haniebnymi słowami i jeszcze gorszymi działaniami młodzież. Na jego poprzedników nastolatki reagowały obojętnością. Ten zaś przykuwa uwagę powszechną i powoduje, że uczniom i uczennicom spieszy się do dorosłości także z tego powodu, aby wziąć udział w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu. Czarnka trzeba bowiem usunąć z ministerialnego stołka, ale z całym rządem.

W prawdziwą rozpacz wpadają te osoby, które uświadamiają sobie, że w dniu wyborów nie będą jeszcze pełnoletnie, zatem swój głos przeciw PiS będą mogły oddać dopiero pod koniec studiów. Smród działalności Czarnka spada na cały PiS, pod tym względem jest to minister doskonały. To wielka sztuka tak rozzłościć uczniów i uczennice, aby sami z siebie chcieli iść na wybory. Jako nauczyciel i wychowawca dawniej musiałem się nieźle napocić, aby przekonać wychowanków i wychowanki do aktywnej postawy wyborczej. Obecnie całą robotę za mnie wykonuje minister edukacji i nauki. Jeśli jakiś nastolatek wahał się, czy wziąć udział w wyborach, Czarnek skutecznie go tego niezdecydowania pozbawił. Zatem dla edukacji nie zrobił minister nic dobrego, natomiast demokracji, choć mimo woli, może się bardzo zasłużyć.

Co z Czarnka za typ

Młodzież jest impulsywna, spontanicznie gniewna, ale nie chowa długo urazy. Gdyby więc Czarnek teraz odszedł z MEiN, nastolatki mogłyby zająć się swoimi osiemnastkami i zapomnieć, kim był ów minister, co uprawiał „zalegalizowane złodziejstwo”. Dlatego powinien on dla przypomnienia pozostać na tym stanowisku aż do jesiennych wyborów, a dopiero potem wylecieć z hukiem i zostać pociągnięty do odpowiedzialności prawnej. Obawiam się, że natychmiastowe zastąpienie Czarnka mniej ordynarną wersją pisowca mogłoby spowodować, że najmłodsi wyborcy wróciliby do postawy, że polityka mało ich obchodzi.

Zostawmy więc MEiN do jesieni w takim składzie, jaki jest. Trudno, jakoś z Czarnkiem wytrzymamy. Można się pocieszać, że jeśli chodzi o wzbudzanie niechęci do rządu, minister edukacji i nauki nie ma sobie równych. Przemysław Czarnek zhańbił piastowany urząd, powinien jednak na nim jeszcze trochę pozostać, aby PiS nie zdążył przed wyborami posprzątać po takim ministrze. No i nauczyciele nie muszą mu dawać żadnego kredytu zaufania. Nikt nie wątpi, co z Czarnka za typ. Można śmiało z nim walczyć o wyższe wynagrodzenia.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną