W mediach pełno zwierzeń dojrzałych osób, które ze zdziwieniem odkryły, że mają tzw. nadpobudliwość z deficytem uwagi (sami pisaliśmy o tym w „Polityce” nr 40/2022). To zaburzenie neurorozwojowe z charakterystycznym zespołem objawów, wśród których przeważają kłopoty z koncentracją, nadpobudliwość, niepokój, paraliż funkcji wykonawczych, problemy z planowaniem i doprowadzaniem zadań do końca, łatwe nudzenie się, zapominanie. – Do niedawna sądzono, że ADHD dotyczy chłopców w wieku szkolnym i że się z niego wyrasta. Dziś wiadomo, że ponad połowa dzieci z tym zaburzeniem – co ważne, nie tylko chłopców – wykazuje objawy również w dorosłości – tłumaczy psychiatra Tomasz Kowalczyk, zajmujący się leczeniem pełnoletnich z ADHD.
ADHD. O połowę wyższe ryzyko wypadku
Pod koniec zeszłego roku grupa takich osób zebrała ponad 3 tys. podpisów pod petycją do ministra zdrowia o refundację kilku stosowanych w tej przypadłości leków (tzw. stymulantów dopaminergicznych) na analogicznych zasadach jak u dzieci. Argumenty? Koszt miesięcznej terapii preparatem z metylofenidatem w przypadku maksymalnej dawki dobowej to ok. 350 zł, nieznacznie mniej kosztuje atomoksetyna (300 zł). Jak mają sobie na niego pozwolić studenci czy osoby zarabiające średnią krajową?
Co jednak ważniejsze, regularne przyjmowanie leków zwiększających ilość dopaminy i noradrenaliny w mózgu (który u osób z ADHD jest zaniżony) wzmacnia funkcje wykonawcze, niweluje dokuczliwe objawy, a co za tym idzie, ułatwia naukę, pracę i zdolność do funkcjonowania w społeczeństwie – przekonują autorzy apelu.