Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

„Okupacja do skutku”. Wraca protest opiekunów osób niepełnosprawnych

Początek protestu okupacyjnego niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie Początek protestu okupacyjnego niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Zapowiedziano protest okupacyjny, tym razem „do skutku”, a więc do momentu podniesienia renty socjalnej do wysokości płacy minimalnej, czyli do 3490 zł brutto.

Renta socjalna wynosi dzisiaj 1217 zł. Tyle państwo daje opiekunowi niepełnosprawnej osoby. I to te pieniądze stały się symbolem rozpoczętego w poniedziałek w Sejmie protestu – tego dnia protestujący położyli taką kwotę w gotówce na stole w korytarzu. By pokazać przechodzącym posłom, ile osoby niepełnosprawne mają na życie. Co miesiąc. We wtorek 7 marca plastikowy woreczek z taką samą kwotą stał się symbolem protestu, kiedy posłance Iwonie Hartwich marszałek Witek odmówiła wprowadzenia pod obrady obywatelskiego projektu ustawy o rencie socjalnej – podpisało się pod nim, jak informowała na konferencji w poniedziałek posłanka – blisko 200 tys. osób.

„Pani poseł, proszę powiedzieć w takim razie innym obywatelom, że ich projekty są gorsze” – powiedziała Elżbieta Witek, a wtedy Iwona Hartwich na mównicę sejmową przyniosła foliową torebkę, w której znalazło się 1217 zł. I powiedziała, zwracając się do parlamentarzystów zgromadzonych na sali posiedzeń: „Ja się pytam, kto z państwa, z parlamentarzystów, z PiS-u, chciałby zamienić się na te pieniądze, na życie z osobą niepełnosprawną niezdolną do samodzielnej egzystencji na miesiąc?”.

Popierać, nie przeszkadzać

Marszałek Witek wyłączyła jej mikrofon. Protest opiekunów dorosłych osób z niepełnosprawnościami wraz z ich podopiecznymi ruszył w poniedziałek 6 marca, tuż przed trzydniowym posiedzeniem Sejmu. Wszyscy zapowiedzieli protest okupacyjny, tym razem „do skutku”, a więc podniesienia renty socjalnej do wysokości płacy minimalnej, czyli do 3490 zł brutto. Zasiłek pielęgnacyjny do 2023 r. wynosił 200 zł i został zamrożony przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Podobne protesty miały miejsce w 2018 i 2014 r.

W 2014 r., kiedy rząd tworzyła Platforma Obywatelska, posłowie PiS w Sejmie krytykowali rząd PO i Donalda Tuska, a późniejsza minister pracy, rodziny i polityki społecznej, dzisiaj europarlamentarzystka Elżbieta Rafalska mówiła: „To wasza wina, że dzieci i rodzice leżą na korytarzach sejmowych”. Wtórował jej Jarosław Kaczyński: „Jeżeli ta władza nie potrafi wykazać empatii i współczucia, to pokazuje swoją twarz”.

W 2018 r. symbolem blokady Sejmu stały się zdjęcia posłanki PiS Bernadetty Krynickiej przechodzącej obok protestujących z wyrazem twarzy, który odczytano jednoznacznie negatywnie. Rok później w czasie kampanii do PE głośne stały się słowa prezesa Kaczyńskiego ze spotkania w Krakowie, kiedy niepełnosprawna kobieta zapytała go, jak ludzie w takiej sytuacji jak ona mają wyżyć za 1000 zł. Usłyszała wtedy, co natychmiast przebiło się do mediów: „Naprawdę lepiej, żebyśmy nie rozmawiali przy kamerach, bo chodzi o to, żeby to wykorzystać przeciwko nam. (...) Pani chce, żeby się zmieniło, i ja chcę, żeby się zmieniło, i z całą pewnością się zmieni, tylko jest taka prośba o to, aby nas popierać, a nie przeszkadzać”.

Jest ich tylko 290 tysięcy

Rok temu, w maju 2022 r., posłanka Hartwich ogłosiła, że rusza z akcją zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy dotyczącym zrównania renty socjalnej z płacą minimalną. Osób, które korzystają z tego świadczenia i które nie są zdolne do samodzielnej egzystencji, jest w Polsce 290 tys. Każda z nich dostaje obecnie co miesiąc 1270 zł, a pieniądze te nie są w stanie pokryć wszystkich wydatków związanych z codzienną egzystencją, nie mówiąc o rehabilitacji czy specjalistycznych środkach koniecznych do pielęgnacji.

Zbiórka podpisów ruszyła 5 maja, w Europejskim Dniu Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych. Pierwotnie inicjatywa miała zostać ogłoszona w Sejmie, ale odmówiono posłance i towarzyszącym jej osobom niepełnosprawnym wraz z opiekunami wejścia do budynku. Obecny w tej grupie Donald Tusk, były premier i szef PO, mówił wtedy: „Jesteśmy wszyscy bardzo poruszeni taką bezdusznością i takim przekonaniem dzisiejszej władzy, że budynek Sejmu jest tylko dla nich, i że uznali, że nie można wpuścić niepełnosprawnych i opiekunów na konferencję prasową”.

Minister Maląg do protestujących na razie nie przyszła. Pojawiła się za to wiceminister ds. integracji społecznej Agnieszka Ścigaj. I wybuchła awantura – w trakcie ostrej wymiany zdań okazało się, że program asystentury prowadzony przez fundacje jest rozstrzygany rocznie, co oznacza, że niepełnosprawni na koniec roku tracą osobistego asystenta i muszą czekać na kolejnego do rozstrzygnięcia kolejnej edycji programu i przekazania pieniędzy do gmin na jego realizację. Minister Ścigaj wyjaśniała wzburzonym rodzicom, że przygotowywany jest program prezydencki, zgodnie z którym takie wsparcie będzie stałe. Podkreślała też, że cztery lata temu renta socjalna wynosiła 80 proc. najniższej renty, a obecnie jest to 100 proc. Reakcja była natychmiastowa – posłanka Hartwich zarzuciła minister, że protestujący walczyli o zrównanie zasiłku pielęgnacyjnego z ZUS-em. „Wtedy, pod naporem tego protestu, malutki zasiłek został zrównany z ZUS-em” – powiedziała zdenerwowana Hartwich.

Ani na życie, ani na śmierć

Ewa ma dorosłego syna z dziecięcym porażeniem mózgowym. Łukasz ma 36 lat. Wymaga karmienia, przewijania, mycia, rehabilitacji.
Wymaga wszystkiego. Po prostu. I nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak kobiety, bo to w większości kobiety zostają same z takim dzieckiem, żyją za te 1270 zł. Opieka nad takim dzieckiem trwa całą dobę. Ja rzuciłam pracę po urodzeniu Łukasza, ale nas nie rzucił mąż, który założył firmę. I tylko dlatego żyjemy jak ludzie. To jest największy wstyd i hańba polskiego państwa, że dorosłe osoby niepełnosprawne mają żyć w nędzy – mówi Ewa, która kibicuje kolejnym protestom, licząc, że w końcu zostaną przyjęte rozwiązania, które zmienią sytuację zaledwie 290 tys. ludzi.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną