Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Proces zabójcy Pawła Adamowicza. Oskarżyciel wnioskuje o dożywocie

Rozprawa Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Rozprawa Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl
Rok po rozpoczęciu procesu Stefana W., mordercy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, prokurator, oskarżyciele posiłkowi oraz obrońca oskarżonego wygłosili mowy końcowe. Zabrał głos nawet sam oskarżony, który w trakcie procesu na pytania nie odpowiadał.

Prokurator w mowie końcowej zwróciła uwagę na fakt, że niedługo po zabójstwie zatrzymany Stefan W. mówił policjantom, że „celował w serce”. A także, iż przygotowywał się do zabójstwa. Już wcześniej podczas odsiadki wyroku za napady na banki zapowiadał współwięźniom, że świat o nim usłyszy. Prokurator wnioskowała o wymierzenie Stefanowi W. kary dożywotniego pozbawienia wolności (z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 40 latach) i o pozbawienie go praw publicznych na lat 10. Oskarżony miałby również wypłacić zadośćuczynienie finansowe 100 tys. zł wdowie Magdalenie Adamowicz i po 60 tys. zł matce oraz bratu zamordowanego.

Oskarżyciele posiłkowi, pełnomocnik rodziny Adamowiczów mec. Jerzy Glanc oraz Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta, przywoływali poglądy polityczne Stefana W. – zdeklarowanego wroga PO, zwolennika PiS. Adamowicz cytował jego wypowiedzi świadczące o sympatii do PiS i polityków związanych z obozem rządzącym – do Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry, Andrzeja Dudy. Czyn, jakiego się dopuścił, określił mianem „publicznej egzekucji”.

Głos zabrała też nieobecna wcześniej na rozprawach Magdalena Adamowicz, wdowa po prezydencie Gdańska, która również ma status oskarżycielki posiłkowej. „Po raz pierwszy – mówiła – stoję naprzeciw człowieka, który zamordował mojego męża. (…) Chcę, by wszyscy wiedzieli, że by mnie tu nie było, gdyby człowiek, który zamordował mojego męża, okazał choć cień skruchy i przeprosił za swoje zbrodnie”.

Reklama