Cisza nad tym lasem
Ciała na polskiej granicy. Z piekła do piekła: nie przeżyli tej wędrówki
W Białymstoku ruszył pierwszy proces o odszkodowanie za nie-ludzkie traktowanie uchodźców przez straż graniczną. Trzech Afgańczyków skarży Polskę o niezasadne zatrzymanie przez pograniczników i wywiezienie do lasu. Domagają się w sumie 240 tys. zł.
Ten proces jest konsekwencją wcześniejszych wyroków. Sąd w Hajnówce (wydział zamiejscowy Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim) uznał zatrzymanie i wywózkę tych samych uciekinierów z Afganistanu za bezzasadne i niezgodne z prawem. A kilka wyroków sądów administracyjnych podważyło legalność stosowania wywózek (pushbacków) i uznało, że rozporządzenie MSWiA o stosowaniu wywózek „na linię granicy” jest niezgodne z polskim i międzynarodowym prawem.
Białostocki proces o odszkodowanie, tego można się spodziewać, spowoduje kolejne pozwy odszkodowawcze. Nie tylko składane przez uchodźców wyrzucanych z Polski przez zieloną granicę, ale też rodziny osób, które zmarły w polskich lasach po wywózkach przez straż graniczną.
Wyroki sądowe i aktywiści nie negują potrzeby ochrony granicy przed osobami, które próbują ją przekroczyć wbrew prawu. Ale ludziom, którzy mimo wszystko przedrą się do Polski, trzeba pomóc: nakarmić ich i ogrzać. Przede wszystkim nie pozwolić, aby umierali w polskim lesie.
Czaban robi raban
Był 16 lutego. Szli tyralierą, krok po kroku czesali las. Szukali Jemeńczyka, który zaginął w styczniu. Zadanie trochę karkołomne, bo jak znaleźć człowieka w puszczy, kiedy nie znamy jego lokalizacji, a tylko prawdopodobną trasę, którą mógł podążać. 22 osoby z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego (dalej: POPH), uzbrojone w GPS, kompasy, krótkofalówki i telefon satelitarny. Jedna z dziewczyn coś spostrzegła. Nie była jeszcze pewna, podeszła bliżej i krzyknęła: – Jest!