Spór o stosunek uczuciowy do książek Czornyja narodził się na początku kwietnia w polskim internecie i tam przebiega. Błyskawicznie osiągnął status wiralu, czyli zasięg tak ogromny, że nie da się już uchodzić za poważnego użytkownika sieciowych sociali bez zabrania głosu na temat Czornyja.
Omawia się moralność Czornyja, książkowe dewiacje, kłamstwa historyczne, zazdrość o sławę, naruszone tabu, torture porno, kwestie lewak – prawak, wykształciuch – prostak, czyli Polskę. A Czornyj akurat jeździ po kraju i promuje najnowszą książkę. Pomyśleć tylko: przed kwietniem mało kto wiedział, że Max Czornyj istnieje, tworząc.
Maestro
Max (Maksymilian Dymitr) Czornyj (von Czornyj) w ciągu pięciu lat wydał prawie 50 książek, przeważnie kryminałów i dreszczowców. Tworzył też literaturę dziecięcą i piękną – na półkach z takimi napisami umieszczały go księgarnie, chociaż on mówi, że nie zgadza się z podziałem na półki. Według siebie jest międzygatunkowy.
Maestro – zwracają się do Maxa fani w internecie, a on każdemu uprzejmie dziękuje i wrzuca ekstra jakieś miłe słowo od siebie. Max dba o fanów, a oni stoją za nim murem w internetowej burzy, której jest bohaterem.
Max Czornyj ma 33 lata, urodził się i mieszka w Lublinie. Jest prawnikiem, występował jako adwokat, napisał pracę doktorską, ale jej nie obronił, bo – jak opowiada – „działalność literacka wybuchła”. Adwokacka toga wisi na kołku. Wyizolowany ze świata autor pisze po kilkanaście godzin dziennie w gabinecie pełnym antyków. A pisząc, zawsze przeżywa – jak mówi – przygodę, która z poziomu białego ekranu prowadzi w tajemne rejestry opisywanych postaci.
Książka powstaje w trzy tygodnie, czasem dłużej. Gorące dzieło natychmiast rzuca na rynek wydawnictwo Filia.