Przerośnięci w plecach
„Nie, nie może być na jutro! Czekam! Zapłaciłem!”. Dzień z pracy kuriera
Po pierwsze, nie ma nieważnych paczek: – Nie, nie może być na jutro! – Czekam! – Zapłaciłem! – Miało być w południe, więc proszę się pośpieszyć! – narzekają klienci. A pośpiech czasami kończy się źle.
Kurier DPD Kamil Zięba potrącił śmiertelnie 69-letnią emerytkę na rondzie w Brighton. Tłumaczył w sądzie, że robił wszystko, by zmieścić się w harmonogramie. Oczekiwano, że dostarczy 180 paczek w ciągu zmiany (wychodziło co dwie i pół minuty jedna). Bał się, że jeśli się nie wyrobi, to straci pracę.
Ale to tylko jedna strona medalu. Tę drugą utrwaliła kamerka zainstalowana w aucie. W czasie jazdy – z wyższą niż dopuszczalna prędkością – kurier nie trzymał rąk na kierownicy furgonetki, sprawdzał notatki, używał komórki, a nawet skręcał papierosa.
Sędzia skazująca go na 3,5 roku więzienia stwierdziła: – Gdy patrzyło się na nagranie, to nasuwał się wniosek, że zaraz dojdzie tu do nieszczęścia, że to tylko kwestia czasu. I tak się stało.
Kabina
Kamil, doświadczony kurier (w fachu od kilku lat), wie, że przykładów nieszczęść nie trzeba szukać aż w Brighton. W firmie, dla której pracuje, w ostatnim czasie były dwa tragiczne wypadki: – Kolega, cofając furgonetkę, uderzył emeryta. Inny potrącił pieszego, ze swojej winy. Na dodatek okazało się, że był pod wpływem alkoholu.
Sam Kamil w swoim busie, choć siedzi za kółkiem, załatwia po drodze mnóstwo spraw. Na firmowym minikomputerze ustawia kolejność adresów, pod które ma zajechać: – Robię to, korzystając z długich odcinków, kiedy jadę po prostej – zastrzega. – W sumie powinienem to przygotować przed wyjazdem, ale takie jest życie – uśmiecha się.
Obok minikomputera w kabinie leżą dwa telefony.