12 godzin na dworze, z czego pół dnia stoisz na pusto, z knajpy cię wyganiają, na zamówienie każą czekać na zewnątrz. Na koniec dnia masz 250 zł, czyli wychodzi mniej niż minimalna stawka godzinowa. A ty ile byś wytrzymał?
Ludzie wysyłają dosłownie wszystko, co tylko strzeli im do głowy – opowiada kurier z 15-letnim stażem. Woził już rowery i same pompki, karmę i pojedyncze smakołyki dla zwierząt, długopis czy kredki.
W życiu kuriera adrenaliny nie brakuje. Niecierpliwi klienci, wymuszone postoje na zakazie parkowania – i nieustanna presja czasu. W trosce o doręczalność trzeba się nabiegać i nagłówkować.
Zakupy w sieci szybko zyskują na popularności, jednak obsługa zamówień powinna odbywać się w sposób maksymalnie przyjazny dla środowiska. Na szczęście pojawia się coraz więcej rozwiązań ograniczających ślad węglowy i zużycie cennych dla naszej planety zasobów.
Podczas pandemii staliśmy się europejskim liderem w stawianiu skrzynek do odbioru paczek. Na tym polu wszystkie chwyty są dozwolone, a konkurencja ostra.
InPost, operator paczkomatów, czeka na nowego właściciela. Chętnie miałaby go pod kontrolą każda wielka platforma internetowa, a nawet Poczta Polska. Ale cena powala.
Szybkie zakupy żywności przez internet stały się prawie niemożliwe. Czas oczekiwania na dostawę wynosi zazwyczaj kilkanaście dni. Nie można krócej?
Taksówkarze zostają dostawcami, aktorzy kurierami, kucharze ogrodnikami. Jedne branże dziś zwalniają, inne przyjmują.
Covid-19 sprawił, że firmy kurierskie stały się naszym najważniejszym łącznikiem ze światem. W tym roku zapewne dostarczą ponad 500 mln przesyłek.
Kilkanaście lat temu w Warszawie było zaledwie 70 listonoszy-kolarzy. Plagą stały się ich pojedynki z kierowcami autobusów i samochodów.