Horror kuriera. A ty ile byś wytrzymał?
Horror kuriera. W końcu postanowili: strajk! Nie dowozili. A ty ile byś tak wytrzymał?
Jest początek marca 2024 r. Przed południem, a więc względny spokój, pracownicy biurowców jeszcze nie zgłodnieli. Do jednego z poznańskich parków podjeżdża trzech kurierów dostarczających przez aplikacje zakupy i jedzenie.
Jest Ivan na swoim elektrycznym rowerze, z wykształcenia filmowiec, do Polski przyjechał z Ukrainy w 2021 r. Jest Liubomir, też Ukrainiec – w rankingach Glovo w Poznaniu ma najszybszy średni czas dostarczania zamówień. Pojawia się też Żabka, w Poznaniu legenda – jeździ zwykłym rowerem i codziennie robi z żółtym termoplecakiem ok. 100–110 km, co oznacza, że rocznie niewiele już mu brakuje, by okrążyć Ziemię, za co ma oficjalnie przyznany przez Glovo tytuł TOP kuriera.
Ale oprócz wirtualnej odznaki w aplikacji Żabka tak naprawdę nic nie ma z tego tytułu. Mnożniki za dostawy znów spadły, co w praktyce znaczy tyle – jeździsz więcej, zarabiasz mniej. Tylko co tak naprawdę może z tym zrobić w Polsce kurier, w dodatku cudzoziemiec, którego pracą nie zarządza konkretny człowiek, tylko zawiła sieć pośredników oraz wirtualny algorytm?
Volodymyr szuka Priusa
Tu wcale nie chodzi o Polskę, tylko o przekroczenie granicy strefy Schengen. Polskę wybierasz dlatego, że łatwiej tu dostać pozwolenie na pracę niż np. w Niemczech. No i ogólnie jest taniej się utrzymać i wynająć mieszkanie, zwłaszcza jeżeli masz tu kogoś znajomego. Jak Ashbin, 26-letni Hindus, który zamieszkał w Warszawie z trzema kolegami z południowych Indii – jeden z nich zna stolicę już od ośmiu lat i może dawać pozostałym cenne rady.
Więc przyjeżdżasz – na wizie turystycznej albo studenckiej. Albo w ogóle bez wizy, jeśli jak 33-letni Jemal jesteś obywatelem Gruzji.
W tej pracy nie potrzebujesz znać polskiego, bo z nikim nie musisz rozmawiać, a aplikację możesz ustawić na dowolny język.